Bacuch, bóstwo opiekuńcze Grynbergu |
Trasa pociągu pospiesznego wiodła przez Opole, Brzeg, Wrocław, Legnicę, Środę Śląską, Lubin, Głogów i Bytom Odrzański. Na dworcu Zielona Góra Główna rozstawiony był punkt pomocy dla uchodźców z Ukrainy. W ogóle mowę ukraińską słyszało się w centrum miasta na każdym kroku, a co niektórzy nawet posługiwali się językiem rosyjskim.
Pociąg do trunków winnych |
Nieopodal kolei znajduje się, jak należy, worzec
autobusowy, który ma w sobie pewien pierwiastek duchologiczny.
Lugburskie jest swego rodzaju
województwem Frankensteina. Ludzie się dziwią, jak to możliwe i co to mówi o
naszym kraju, że Gorzów Wielkopolski znajduje się w województwie lugburskim.
Tymczasem w skład tejże jednostki ministracyjnej wchodzi kawałek Wielkopolski,
kawałek Dolnego Śląska, kawałek Pomorza, kawałek Łużyc i mały skrawek
historycznej Ziemi Lugburskiej. Jest to zarazem jedyne województwo, którego
nazwa pochodzi od miasta położonego nie tylko poza nim, ale w ogóle poza
granicami Polski. Zielona Góra leży w części historycznie śląskiej (prof.
Toczewski ukuł określenie „Śląsk Lubuski”) i pod panowaniem niemieckim nazywała
się w ogóle „Grünberg in Schlesien”.
Sztandar Ewangelickiego Stowarzyszenia Robotników |
Jak w każdym mieście na Ziemiach Wyzyskanych, jest tu Plac
Słowiański. Zakwaterowaliśmy się w pokoju z widokiem na śmietnik sądu
rodzinnego.
Przy wyborze kwatery ważnym czynnikiem jest bliskość centrum miasta |
Do centrum było całkiem blisko: już kilkaset metrów od
hotelu znajduje się rynek z ratuszem. Odeń biegnie w kierunku północnym, a
potem północno-wschodnim ul. Żeromskiego – deptak, kaj rozmieszczone są
najbardziej prestiżowe sklepy i restauracje.
Bewstydne manekiny |
Spośród zielonogórskiego budownictwa największe
wrażenie zrobiły na mnie secesyjne kamienice, a szczególnie ta, którą nazwałem
Domem Sałaty.
Dumą Zielonej Góry jest winiarstwo: to jeden z
nielicznych w Polsce rejonów, gdzie jest wystarczająco ciepło, żeby hodować
winograd. Wobec tego motyw owoców i liści winogron jest po prostu wszędzie. W
centrum, na skrzyżowaniu dwóch deptaków, zasiada pomnik Bachusa, a jego
mniejsze potomstwo, na podobieństwo wrocławskich krasnali, rozbiegło się po
całej okolicy.
Za Bachusem deptak otrzymuje nazwę ul. Niepodległości.
Na tym odcinku mieszczą się instytucje kulturalne: Teatr Lugburski im. Leona Kruczkowskiego,
nieczynne już kino „Nysa” o secesyjnym obliczu, Bewuła i Muzeum Ziemi
Lugburskiej, o którym dalej. Opodal stoją pomniki miejscowego malarza Klema
Felchnerowskiego (przy stoliku) i gwiazdora Falubazu Zielona Góra, Andrzeja
Huszczy (na motorze, a jakoby na koniu).
Bezpieczny Anioł |
Odchodząc w bok, docieramy na Plac Bohaterów, gdzie
stoi peerelowski pomnik żołnierzy w konwencji obelisku wyposażonego w „opaskę”
z płaskorzeźbami. Po drugiej stronie ul. Westerplatte urządzony jest parking flankowany
z jednej strony przez socrealistyczny gmach Urzędu bodajże Wojewódzkiego, a z
drugiej przez opustoszały Dom Towarowy Centrum.
Sama ul. Westerplatte, mniej więcej równoległa do
głównego deptaka jest szerszą arterią komunikacyjną. W betonowym
pawilonie znalazłem księgarnię-antykwariat, gdzie kupiłem książkę o kulturze
Maorysów oraz Empire V Wiktora
Pielewina. Opodal mieścił się ZUS z fontanną, która przypominała pomniejszoną
imitację tej z gdyńskiego Skwiru Kościuszki. Była też siedziba PGNiG, przed
którą zasiadał pomnik Łukasińskiego Łukasiewicza.
"Dziękujemy za glompalne ocieplenie" |
Jeżeli chodzi o zielonogórskie życie duchowe, to najważniejszą
świątynią rzymskokatolicką jest konkatedra św. Jadwigi Śląskiej, przy której stoi
pomnik ks. K. Michalskiego. Poza tym jest w centrum kościół MB Częstochowskiej –
szachulcowy, eks-protestancki. Dawną plebanię, szarą bryłę z secesyjnymi
ornamentami, zaadaptowano na Filharmonię Zielonogórską, dobudowując
nowocześniejsze skrzydło. W 1960 doszło tam do rozruchów, kiedy władza ludowa
chciała odebrać parafii budynek – po latach upamiętniono je tablicą. Opodal znajduje
się pomnik papieża Urbana I patrzącego na winogrono.
Urban I - drugie bóstwo opiekuńcze Zielonej Góry |
Poza tym stoją w centrum polskokatolicki kościół Najświętszej Marii Królowej Polski i ewangelicki Kościół Jezusowy – oba dawniej staroluterańskie. Natomiast po synagodze, zburzonej przez hitlerowców, pozostał tylko kamień pamiątkowy przy filharmonii.
Cheruwim |
Nieco dalej od centrum, nieopodal handlowej Galerii
Focus Park, na którą zaadaptowano dawne zakłady Polska Wełna, wznosi się Wzgórze
Winne, pokryte niezbyt jeszcze wyrośniętym parkiem, winnicą i kilkoma rzeźbami. Ze szczytu zbiega
na dół kaskada, a u jej stóp stoi rzeźba golasa z koniem.
- No, nie wierć mi się, jak ci mam zadać tabletkę? |
Na szczycie wzgórza, ponad rzędami winorośli, stoi Palmiarnia.
Wśród palm i innej tropikalnej rośliny urządzono restaurację, wstęp zasadniczo
wolny. Można wyleźć po schodach na galeryjki na pierwszym i drugim piętrze.
Let's bungle in the jungle |
Sporo czasu poświęciłem na Muzeum Ziemi Lubuskiej (gdzie dyrektorem do 2015 był wyżej wymieniony Toczewski), podzielone na kilka wystaw. Zwiedzanie zaczyna się od sztuki polskiej XX wieku, od kolorystów do współczesnej awangardy, ze szczególnym uwzględnieniem laureatów biennale „Złote Grono”.
E. Dwurnik, Pszenica, z cyklu Sportowcy (w sensie palaczy papierosów "Sport") |
Wśród głośniejszych nazwisk: Pronaszko, Hasior,
Dwurnik, Urbanowicz, Mikulski, Starowieyski, Jan Berdyszak, a także tutejszy
Felchnerowski i trochę socrealizmu.
Antoni Kenar, Świniarka (w głębi widać także jego Kobiecość) |
Osobna jest wystawa historyczna, przedstawiająca
dzieje Śląska Lugburskiego od czasów Piastów, przez panowanie niemieckie, po
PRL, repatriację, Zastal i Falubaz.
Prawdziwy PPS skończył się na "Kill 'Em All" |
Druga ekspozycja sztuki pokazywała m.in. sztukę
sakralną, obrazy Tadeusza Kuntzego (miejscowego twórcy z XVIII w.) i rozmaite
widoki Zielonej Góry, łącznie z panoramą w drewnie Zbigniewa Majewskiego i kolejną pracą Dwurnika.
Zielona Góra (Tymek Borowski, Paweł Śliwiński) |
W osobnej sali znalazły się surrealistyczne odlewy
Mariana Kruczka, którego fanem był dyr. Toczewski. W piwnicy dwie sale zaadaptował
on także na Muzeum Wina i Tortur, przy czym to drugie mniej ciekawe, zwłaszcza
że – w chybionych staraniach wytworzenia „klimata” – było bardzo słabo
oświetlone, praktycznie w półmroku.
Santa Barbara |
Na parterze, przed samym wyjściem, dostrzegłem jeszcze salę z zegarami, ale już nie bardzo miałem czas się przyglądać. W kasie muzealnej kupiłem parę broszur: o Kruczku, Toczewskim, zegarach z tutejszych zbiorów oraz poczet piastowskich książąt Śląska Lubuskiego pyndzla Ireny Bierwiaczonek (obrazy wisiały zresztą na jednej z klatk schodowych).
W niedzielę wszystko było pozamykane, więc wybraliśmy się zobaczyć to, co akurat nie było, czyli Łużycki Ogród Botaniczny Uniwersytetu Zielonogórskiego. Droga wiodłą slumsowatą ul. Sikorskiego, a dalej przez rejon domków jednorodzinnych.
W połowie kwietnia jeszcze nie wszystko rozkwitło,
więc podziwiałem głównie ogródek skalny i staw ze złotorybkami. Nieźle też się
przedstawiało minizoo, gdzie karmiłem łanię daniela owsem z ręki i miziałem
czarnego kota. Drugi, łaciaty biało-szary i z wyglądu bardzo wiekowy, widziany
był za ogrodzeniem. W budce z lodami przekąsiliśmy po dwa małe i zimne
naleśniki.
Droga powrotna biegła już przez ładniejsze okolice – najpierw działki i domy jednorodzinne, potem blokowisko. Ominęliśmy park, za którym krył się Amfiteatr im. Anny German, znany z tego, że ze PRL odbywał się tam Feściwal Piosenki Radziańskiej i dla niektórych jest to jedyne skojarzenie z Zieloną Górą.
Materiały ze "Zwierciadła" 1978 i "Filmu" 1984 |
Na tym etapie wędrówki napotkaliśmy kilka szkół, w tym Zespół Szkół Budowlanych, 1 LO oraz Zespół Szkół Specjalnych. Na rondach w okolicy stały emblematy rozmaitych szkół.
Przypadkiem natrafiliśmy na miniskansen kolejowy w postaci peronu z parowozem i wagonem towarowym, pozostałość po wąskotorowej Kolei Szprotawskiej. Towarzyszyło im parę gablot z historycznymi zdjęciami.
"Sokiści chcą miłości" |
Ponieważ w wielkanocne popołudnie prawie całe centrum było
pozamykane, w charakterze obiadu musiała nam wystarczyć solidna porcja frytek w
barze piwnym. W toku dalszej eksploracji natknęliśmy się na pasaż handlowy
„Meteor” w stylu lat 90.
Panna dwudzbanna |
Któregoś dnia z Zielonej Góry wypuściliśmy się do Żagania. Jazda pociągiem trwała półtory godziny i dość się dłużyła – płaski teren, prawie żadnych szczególnych widoków poza ogródkami działkowymi w Żarach.
|
Stanowisko dyżurnego ruchu z lat 80., spotykane nieraz i dzisiaj, co świadczy o przywiązaniu PKP do tradycji |
Od dworca do centrum miasta idzie się dość spory
kawałek, mijając poniemieckie domy, w tym budynki koszarowe zaadaptowane na
mieszkania.
Klub nieczynny, od kiedy starszy sierżant sztabowy Jan G. postanowił wjechać do niego "Szyłką" |
Punktem centralnym jest pałac książąt żagańskich, zaadaptowany obecnie na dom kultury, filię urzędu miasta i coś tam jeszcze, oraz otaczający go rozlegle park nad brzegiem Bobru.
Żabań (krótko po naszej wizycie płaz został, zgodnie z lokalną tradycją, rozbity przez wandali) |
Od XIII wieku Żagań był siedzibą udzielnego księstwa,
które w czasie wojny trzynastoletniej było nawet sojusznikiem Krzyżaków –
książę Rudolf poległ pod Chojnicami, a potem angażował się jego brat Baltazar.
Potem ziemia żagańska poszła w ręce niemieckie.
Gdyby Baltazar, kniaź żagański, żył dzisiaj, może by grał w Scorpionsach (obraz Ireny Bierwiaczonek) |
W okresie wojny trzydziestoletniej cesarz nadał księstwo
zasłużonemu wodzu, Albrechtowi von Wallensteinowi, przez Czechów zwanemu
Valdštejnem. Ten zainwestował sporo w infrastrukturę i prestiż, ściągając do
Żagania Johannesa Keplera jako nadwornego astronoma. Dlategoż i Kepler jest miejscowym
chlebrytą.
Volens nolens Kraplak |
Charakter reprezentacyjny ma w Żaganiu ul. Warszawska
– deptak łączący Rynek z Placem Słowiańskim, gdzie stoi pomnik misia
Wojtka, tego z 2. Korpusu Polskiego. Przy pomniku brzdąkał w gitarę miejscowy,
który przedstawił się jako Wilk.
Cała menażeria: Wilk, niedźwiedź, pies i Żubr (w reklamówce) |
Zabrakło czasu na Nową Sól, Sulechów i parę innych miejsc, a z kolei Lugburskie Muzeum Wojskowe w Drzonowie i Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu okazały się, z powodu Wielkiejnocy, zamknięte, ale wyprawa i tak była bardzo bogata we
wrażenia aestetyczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz