Kielce od dawna cieszą się sławą miasta dość nieciekawego, w czym wielka zasługa takich ludzi kultury jak Żeromski, Witkacy czy Liroy. Postanowiłem zatem pojechać do owego grodu, gdzie każdy nosi kosę w kieszeni, żeby zobaczyć, ile w tym prawdy. Pogoda była w miarę, jak na początek lutego, chociaż sporo lało.
Scena z Lalki W.J. Hasa, w której Wokulski kroczy przez warszawską dzielnicę nędzy, zdaniem naocznych świadków odzwierciedlała stan Kielc około 1990 roku – tu kadr za tygodnikiem „Film” z 1986 |
Dworzec
kolejowy, wbrew stereotypom, zastaliśmy porządnie wyremontowany, a nawet toalety
były czyste, ino z jakiegoś powodu jechało w nich nalewką z dzikiej róży
(lokalny dezynfektant?) Niegdysiejsze wejście na kładkę nad torami przerobiono
na Wieżę Sztuki, przed którą stoi facet z lunetą, czyli rzeźba „Wizjoner” Arkadiusza
Latosa.
„UFO”,
czyli dworzec autobusowy, także ostatnio przeszedł spory remont. Ma on kształt latającego
talerza, przykrytego kopułą z okrągłymi świetlikami w sześciokątnych
skupiskach. Sześciokąty powtarzają się też w różnych miejscach wewnątrz. Ogólnie
rzecz biorąc – niesamowita arcytektura.
Bywał tu admirał Fukuyama |
Nieopodal urządzono fontannę z rzeźbą autobusu typu „ogórek”, otoczoną postaciami rozmaitych prowincjonalnych pasażerów. Autorem fontanny jest Sławomir Micek, który prawdopodobnie sam siebie sportretował jako goniącego autobus.
Główną
arterią centrum Kielc jawi się długa ul. Sienkiewicza. Ciągnie się ona od placu
dworcowego aż do placu Moniuszki. Po drodze napotyka się rozmaitą architekturę
i lokale użytkowe. Moją szczególną uwagę zwrócił secesyjny budynek banku.
Po
drodze spotyka się rozmaite place. Przy Placu Artystów stoi pomnik dzika, od
którego kłów, czyli kiełców, pochodzi nazwa miasta. Obok, pod BWA, wypatrzyłem
współczesną rzeźbę trzech metalowych ludzi z niebezpiecznymi narzędziami, stojących na kamiennych taczkach – ale
możliwe, że to ekspozycja tymczasowa, bo np. Mapy Google pokazują w tym miejscu
pomnik Batmana.
Larry, Moe & Curly |
Upamiętniony
został Bronisław Opałko vel Genowefa Pigwa, który w Kielcach się urodził
(ławeczką wykonaną znowu przez Sławomira Micka), oraz Dobry Wojak Szwejk, który
w Kielcach nigdy nie był. Ten ostatni stoi na Skwerze Literatów i z czterech
stron na narożnych ścianach patrzą na niego zgrafita przedstawiające
Kochanowskiego, Reja, Żeromskiego i Sienkiewicza.
W
Antykwariacie Naukowym im. A. Metzgera nabyłem Islam Józefa
Bielawskiego (z serii Religie świata), Lotnictwo Podziemia, czyli
dzieje Wydziału Lotniczego KG AK Halszki Szołdrskiej (która sama pracowała
w Wydziale Lotniczym) oraz Conan the Destroyer Roberta Jordana.
Ulica
Sienkiewicza kończy się pomnikiem jego.
It's over, Anakin! I have the high ground! |
Nieopodal
można zwiedzić Muzeum Zabawek i Zabawy o bogatych zbiorach. Poprzednio byłem
tam w 2017 i ekspozycja się sporo zmieniła, ale niedopracowane tłumaczenia na
angielski pozostają. Do ciekawszych eksponatów należy ponadstuletnia lalka
porcelanowa zwana potocznie „Chucky”.
Eksponaty podzielone są tematycznie. Wśród artefaktów z PRL widziałem konewkę w kształcie koguta, jaką pamiętam z dzieciństwa. Osobne działy ekspozycji to zabawki „z historią”, które towarzyszyły właścicielom na burzliwych bezdrożach XX wieku (np. miś, któremu chałupniczo dorobiono łapkę po tym, jak oryginalną stracił w bombardowaniu Warszawy), postacie z filmów animowanych, a także zabawki ludowe.
Poświęcono też nieco miejsca modelarstwu – pod sufitem wisi np. model parowego
samolotu Aleksandra Fiodorowicza Możajskiego, który podejmował nieudane próby
startu w 1884.
Przy placu Maniuszka mieści się centrum kultury, podobno z bardzo ciekawym wystrojem wewnętrznym, ale – niczym znana blogerka opieńkotwórcza z Kraśnika – nie weszliśmy do środka, bo śpieszyło nam się na obiad. Przed centrum stoi w każdym razie pomnik Milesa Davisa, który w Kielcach nigdy nie był.
Miles Lives |
Rynek kielecki zastaliśmy w remoncie. Wokół znajdują się przeróżne biznesy, w tym naleśnikarnia, gdzie spożyliśmy obiad.
Jeśli chodzi o życie religijne, to Kielce są siedzibą diecezji, za której katedrę robi barokowa bazylika Wniebowzięcia NMP. Tuż obok znajduje się jeden z ważniejszych zabytków miasta –barokowy Pałac Biskupów, przy czym nie kieleckich, a krakowskich, od dawna pełniący funkcję muzeum. Tym razem go nie odwiedziłem, bo byłem tam w 2017 obejrzeć wystawę zabytkowych mebli.
Poza tym na naszym szlaku rzuciły się w oczy neogotycki kościół św. Krzyża, dobrze widoczny od strony dworców, oraz ewangelicki kościół św. Trójcy, wykorzystywany też przez polskokatolików.
Zależało
mi na wizycie w Muzeum Żeromskiego, więc spieszyliśmy się, żeby wejść, zanim
przestaną wpuszczać, ale na miejscu okazało się, że mają akurat dwutygodniową
przerwę konserwacyjną.
Zamiast tego udaliśmy się do położonego po przeciwnej stronie ulicy dworku, stanowiącego oddział Muzeum Wsi Kieleckiej (reszta w Bodzentynie i Tokarni). Załapaliśmy się akurat na ostatni tydzień ekspozycji bożonarodzeniowej, m.in. sztuki ludowej – szopki, drewniani kolędnicy itp.
Kilka sztuk ludowych, w tym ewidentnie Kayah |
Stamtąd blisko było do Parku Staszica, choć o tej porze roku brakowało tam zieleni. W Pałacyku Tomasza Zielińskiego urządzono Dom Środowisk Twórczych, a jego oficyna zaadaptowana została na jedyne w Polsce Muzeum Hammonda. Ekspozycja obejmuje wiele egzemplarzy różnych modeli organów elektrycznych firmy Hammond, a także m.in. słynny głośnik obrotowy Leslie czy wcześniejszy, nie tak popularny jak organy wynalazek Laurensa Hammonda – stolik brydżowy z mechanizmem do automatycznego rozdawania kart. Za dodatkową opłatą można sobie pograć na organach (udostępniają do tego dwa egzemplarze, w tym B3). Otwarcie muzeum uświetnił udział Andrzeja Zielińskiego (zbieżność nazwisk przypadkowa) i Józefa Skrzeka, a na ścianach wiszą zdjęcia z autografami m.in. Thijsa van Leera i Władysława Gudonisa Komendarka, a nawet samego Niemena. Dodatkową atrakcją są grające schody: stopnie wydają po nadepnięciu dźwięk odpowiedniej wysokości
Planty
kieleckie biegną wzdłuż Silnicy. Południową częścią tej parkopromenady jest Aleja
Sław. Stoi tam serię popierś sławnych ludzi (głównie XX-wiecznych), w tym
Hendrixa, Joyce’a, Wysockiego i Grechuty. Najnowszy jest chyba Jerzy Pilch, a najbardziej
niefortunnie wypadła Marilyn Monroe, którą wykonano z innego surowca niż
pozostałych, więc po kilku latach bez czyszczenia wygląda, jakby z grobu wstała
po dłuższym pobycie.
Wygląda na to, że w ostatnim czasie Kielce znacznie się poprawiły. Co prawda w ciągu jednodniowych wycieczek trudno dobrze wchłonąć miejscową geniusolociowatość, ale wyprawa należała do udanych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz