Dzięki dostępowi do
HBO mogłem się ostatnio przymierzyć do kilku wyprodukowanych przez tę stację seriali.
Na temat Gry o tron już tu wcześniej pisałem, ale dopóki nie ma ósmego sezonu,
postanowiłem sprawdzić inne propozycje.
Zakazane imperium
(Boardwalk Empire)
Na pierwszy ogień poszła
pięciosezonowa opowieść o Enochu (Nuckym) Thompsonie (Steve Buscemi), skarbniku
hrabstwa New Jersey, który w latach prohibicji, oprócz mniej lub bardziej
nieczystej działalności potylicznej, zakulisowo kieruje nielegalnym biznesem
alkoholowym w Atlantic City. Pewnym symbolem jego domeny jest tu tytułowa (w
wersji angielskiej) promenada. W produkcji maczali palce Martin Scorsese i
Marky Mark Wahlberg.
Oprócz postaci historycznych, takich
jak Al Capone (świetny Stephen Graham), Meyer Lansky, Lucky Luciano czy sekretarz
Andrew Mellon, występują i fikcyjne. Sam Nucky oparty został częściowo na
Enochu Johnsonie, historycznym bossie Atlantic City, ale jest jednak kreacją
autorów. Do ważniejszych osób dramatu należy też Margaret Schroeder, imigrantka
z Irlandii (nazwisko po okrutnym mężu, Niemcu), mająca funkcjonować jako kompas
moralny przy tych wszystkich przestępcach i obszustach, ale momentami bywa ona
denerwująca. Młody, ambitny weteran I wojny światowej Jimmy Darmody,
protegowany Thompsona, a potem jego przeciwnik, kojarzy mi się wzrokowo z
doktorem Chase’em z House’a, za to brat głównego bohatera szeryf Eli
Thompson – z doktorem Wilsonem. Do mocnych elementów obsady należy Albert „Chalky”
White, przywódca społeczności afroamerykańskiej w mieście. Pojawia się ponadto oszpecony
na twarzy zabójca kryjący w sobie nadspodziewanie wielką wrażliwość, choć
William Harrow jest o wiele bardziej cynamonowy niż Sandor Clegane. Natomiast
matka Darmody’ego jest ruda, egoistyczna i żenująca, przez co trudno się
uwolnić od skojarzeń z pewną znaną autorką bezselerów.
O tym, jak pieczołowicie autorzy
podeszli do prezentacji realiów, świadczy fakt, że już w pierwszym odcinku u
jednego z muzyków w klubie Babette można wypatrzyć skrzypce Stroha z charakterystyczną
blaszaną tubą. Serial ma pięć sezonów, przy czym najlepsze są pierwsze trzy, a
potem im dalej, tym więcej dłużyzn. W czwartym sezonie głównym przeciwnikiem
Thompsona staje się doktor Narcisse, afroamerykański gangster pod przykrywką
działacza społecznego, grany przez Jeffreya Wrighta. Jak już wezmą się za
kręcenie „Wieśmina”, to może bez przesady z Kanye Westem w roli Jaskra, ale
Wright powinien być Vilgefortzem! Tak czy owak, wydaje mi się, że potencjał tej
postaci nie został do końca wykorzystany.
Nikt nie odważył się jemu powiedzieć: "Nucky, shut the **** up!" |
Babylon Berlin
Też serial o okresie
międzywojennym, ale dla odmiany w Niemczech. W latach dwudziestych trafia z
Kolonii do Berlina policyjny śledczy Gereon Rath, by rozpoznać sprawę
kompromitujących zdjęć wykonanych paru kolońskim prominentom. Na nowym stanowisku
współpracuje z niespecjalnie sympatycznym Bruno Wolterem oraz nawiązuje
znajomość z młodą sekretarką Charlotte, dorabiającą w nocnym klubie jako
luksusowa prostytutka. Poznają się w sposób iście opkowy – wpadając na siebie
po wyjściu z windy, przy czym rozsypują im się niesione zdjęcia: on ma
pornuchę, ona – fotografie ofiar morderstw. Tymczasem granicę ZSRR przekracza
pociąg z tajemniczym ładunkiem, na którego przejęcie bardzo liczą działający w
Berlinie członkowie emigracyjnej organizacji trockistów – ale sprawą zainteresowane
jest także NKWD, jak i biała arystokratka śpiewająca w jednym z kabaretów. Osobną
grę prowadzi “czarna Reichswehra” – tajny spisek prawicowych wojskowych
dążących do restytucji monarchii. Przy takiej kombinacji intryg zarówno wrogiem,
jak i sojusznikiem może się okazać ktoś najzupełniej nieoczekiwany.
W powszechnej świadomości
międzywojenne Niemcy kojarzą się głównie z Hitlerem i nazizmem, zaś Babylon
Berlin rzuca światło na okres Republiki Weimarskiej, kiedy to Berlin był
najbardziej rozrywkowym miastem Niemiec. Naziści, dopiero rosnący w siłę,
odgrywają tu rolę marginalną, ale znaczącą, a znacznie więcej miejsca
poświęcono potężnym wówczas niemieckim komunistom. Wraz z bohaterami trafiamy w
różne środowiska – od nędznych mieszkań robotniczych po wypasione restauracje,
gdzie podaje się ludzinę. Starannie też dobrano muzykę z epoki. Serial ma dwa
krótkie sezony, ale na HBO Go są one prezentowane jako jeden. W przyszłym roku
ma się ukazać kolejny.
Wild Ferry appears! |
Who Is America?
Za namową kuzyna postanowiłem
zobaczyć, co ostatnio wysmażył Sacha Baron Cohen. Człowiekowi temu są
zasadniczo obce granice dobrego smaku, jednak niekiedy udaje mu się mistrzowsko
podpuścić rozmaitych, jak to się dzisiaj mówi, dzbanów, żeby pokazali swoje
prawdziwe oblicze. Tym razem, zamiast filmu pełnometrażowego, nakręcił
miniserial, w którym wciela się w kilka różnych osób. Raz mu to wychodzi
gorzej, a raz lepiej. I tak, jako Billy Wayne Ruddick Jr., prawicowy spec od
teorii spiskowych, próbuje zainteresować rozmówców swoimi „porażającymi
odkryciami”, jako były więzień Rick Sherman wmawia ludziom kultury, że jego
dość obrzydliwe wytwory są dziełami sztuki, a jako Gio Monaldo, obrzydliwie
bogaty i przedmiotowo traktujący kobiety włoski milioner, wydobywa chciwość i
mizoginię z celebrytów i powiązanego z nim biznesu. To były te słabsze
przypadki. Do lepszych należy dr Nira Cain-Ndegeocello, wykładowca gender
studies, czyli parodia amerykańskiej skrajnej lewicy, a zarazem wyobrażeń
prawicowców o tejże. Jest to po inteligencku dobroduszny naiwniak – to spróbuje
zainteresować republikańskiego polityka ilustrowaną książeczką, mającą
tłumaczyć najmłodszym, do czego służy pornografia, to znów przeprowadza z
ksenofobicznymi mieszkańcami Arizony konsultacje na temat projektu wielkiego
meczetu w ich miasteczku.
Najlepiej wypadł generał major
kapral porucznik starszy sierżant kapitan pułkownik Erran Morad, ekspert od
terroryzmu „nie z Mosadu”, mówiący z bulgoczącym hebrajskim akcentem i
prowadzący idiotyczne „szkolenia antyterrorystyczne” dla prawicowców. Za jego
sprawą Jason Spencer, stanowy deputowany z Georgii, znany z zawoalowanych gróźb
pod adresem krytykującej go dziennikarki, złożył mandat po tym, jak Morad
nakłonił go do biegania ze spuszczonymi portkami i wrzeszczenia „N****r!” Innym
razem izraelski antyterrorysta wykopał skądś trzech internetowych hejterów i w
ramach nauki udawania liberała sprawił, że komplementowali się nawzajem i
symulowali zbiorowy gwałt na kukle Donalda Trumpa. Podejrzewam jednak, że na
każdą z udanych mistyfikacji, które wyemitowano, przypadło ileś tam prób nieudanych,
kiedy „ofiary” przejrzały Barona Cohena zawczasu.
Wataha
Dla odmiany polski
serial, ale też z HBO. Tym razem jest to kryminalno-sensacyjna opowieść o
funkcjonariuszach Straży Granicznej, działających w malowniczych plenerach
Bieszczadów. Główny bohater, którego gra Leszek Lichota (nieco podobny do
młodego Żebrowskiego), traci kolegów i partnerkę, gdy ich stanica wylatuje w
powietrze. Naturalnie od razu staje się głównym podejrzanym, a na bieszczadzki
odcinek zostaje wysłana nowa ekipa, na której czele staje komendant Markowski (grany
przez Andrzeja Zielińskiego). Widz jednak szybko spostrzega, że jeszcze
bardziej złowieszczą rolę odgrywa kumpel głównego bohatera, „Grzywa”
(Bartłomiej Topa). Wszystko to prowadzi do całkiem złożonej intrygi, związanej
oczywiście z przemytem, także imigrantów. Sezony są dwa.
Przede wszystkim rzucają się w oczy
malownicze bieszczadzkie plenery, choć niektórzy krytykują, że Wahata wpisała
się w konwencję „wrzucić trochę zdjęć z drona i jakoś to będzie”. Generalnie
oglądamy specyficzny, prowincjonalny kawałek Rzeczypospolitej (nawiasem mówiąc,
główny bohater jest synem grekokatolickiego księdza). Co prawda momentami
zdarzają się i dłużyzny, a nagromadzenie intryganctwa sprawia, że widz może
przestać nadążać za tym, kto ma jakie motywacje i kto komu chce zrobić kuku. Nie
spotka się też z uznaniem wszystkich fakt, że prokuratorka Iga Dobosz zachowuje
się jak prokuratorzy w amerykańskich filmach i niemalże temi ręcami próbuje
prowadzić śledztwo.
Młody papież (The Young Pope)
Parę lat temu moja
była znajoma bardzo wychwalała ten serial autorstwa Paolo Sorrentino. Wasia
Zajcew Jude Law wciela się w nim w Lenny’ego Bellardo, amerykańskiego
kardynała, który zostaje wybrany na nowego papieża i przyjmuje imię Piusa XIII.
Stara się być zupełnie inny niż jego poprzednik i zerwać zupełnie z
dotychczasowymi metodami papieżowania – z czasem dowiadujemy się, że jego zwrot
ma charakter konserwatywny. Pius XIII jest tajemnicą dla wiernych, ale także i
sam dla siebie.
Serial
został zrobiony w sposób „artystyczny”, to znaczy występuje w nim dużo
malarskich, symbolicznych czy metaforycznych ujęć, a elementy groteskowe przeplatają
się z całkiem poważnymi. Trzeba przyznać, że ze względu na niespieszne tempo
narracji, jak i ogólną problematykę, może się szybko znudzić komuś, kogo po prostu
nie jara tematyka katolicko-watykańska. Kolejną przeszkodę w oglądaniu stanowi
brak postaci pozytywniejszych, z którymi by można się identyfikować. Na nieodległą przyszłość zapowiedziany jest drugi sezon, z Johnem Malkovichem.
Zakonnice na boisku zawsze na probście. |
Snowfall
Od
pewnego momentu wyświetlała mi się na HBO zapowiedź nowego serialu. Ponieważ
lubię filmy w klimatach kryminalno-sensacyjno-gangsterskich, jak i takie z akcją
w Los Angeles, jak również klimat amerykańskich lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
– postanowiłem spróbować z tym całym Snowfall.
Akcja kręci się wokół kilkorga
bohaterów, których odrębne wątki wiążą się za sprawą kokainowych interesów.
Jest więc młody Afroamerykanin o imieniu Franklin… Nie, serio, nic mi się nie
pomyliło z GTA V. W odróżnieniu od mieszkającego w fikcyjnym
odpowiedniku LA Franklina Clintona, jego imiennik nazwiskiem Saint „dobry
chłopak był i mało pił”, a nawet miał za sobą ukończone liceum w San Fernando
Valley. A że przy okazji dilował na dzielnicy marychę w ramach wujowskiego
biznesu, to już drobiazg. W pierwszym odcinku zostaje jednak on wmanewrowany w
sytuację, przez którą, nie całkiem z własnej woli, przebranżawia się na
kokainę. Kolejna postać to Bernardo zwany „Oso” – luchador dorabiający sobie
jako enforsjer dla mafii meksykańskiej, na której czele stoi niejaki Ramiro. Syn
tego ostatniego, Pedro, angażuje Oso do prostego zadania, które nieoczekiwanie
bardzo się komplikuje i zarazem komplikuje stosunki w rodzinie – te zaś
oglądamy także z punktu widzenia Lucii, bratanicy Ramira. Czwartym z głównych bohaterów,
zresztą moim najmniej ulubionym, jest Teddy McDonald, agent CIA zamieszany w
sprawę handlu kokainą, z którego środki mają finansować nikaraguańskich
partyzantów „contras”. Ich przedstawiciel, Alejandro, jest tak uderzająco
podobny do Freddiego Mercury’ego, że nawet jedna z epizodycznych postaci zwraca
na to uwagę. Oprócz głównych bohaterów występuje też masa interesujących typów
w rolach drugo- i trzecioplanowych, jak niezrównoważony izraelski gangster Avi
Drexler.
Często
leje się tu krew, a dialogi bywają mocno rynsztokowe, za to z zadowoleniem
stwierdzam, że Snowfall oglądałem w napięciu: unika on dłużyzn,
które męczyły mnie w paru wyżej wymienionych serialach. No i oczywiście sam
klimat Los Angelesu i określonej epoki (budowany m.in. przez ścieżkę dźwiękową)
robi swoje. Jak wynika z internetów, serial ma dwa sezony, ale na HBO na razie dostępny jest tylko pierwszy.
Najdłuższa wojna
nowoczesnej Europy
Oprócz tych wszystkich
nowych produkcji z HBO zajrzałem jeszcze do klasyki TVP. Serial z początku lat
80. opowiada o walce Wielkopolan o zachowanie polskiej tożsamości pod
panowaniem pruskim. Akcja rozciąga się na przestrzeni ponad wieku – od 1815 do
1918 roku, a jako głównych bohaterów śledzimy zarówno fikcyjną rodzinę
Frankowskich, jak postaci historyczne.
Mamy tu do czynienia z rozdziałem
historii Polski traktowanym dość per noga w powszechnym odbiorze, w dodatku często
u nas odsuwanym na boczny tor przez kombinację warszawocentryzmu i
kresonostalgii. Co jednak istotniejsze i wcale w krajowej kulturze nie takie
częste, serial przedstawia daremność walki zbrojnej Polaków w obliczu
silniejszego przeciwnika, a za to sukcesy, jakie przyniosło skupienie się na
innych metodach – edukacji, gospodarce i ogólnie stowarzyszaniu się. Trzeba jednak
przyznać, że trochę batalistyki też się znalazło, szczególnie w ostatnim
odcinku, poświęconym powstaniu wielkopolskiemu.
Jak
to zwykle w polskich serialach, znanych aktorów z górnej półki jest tu cała
mynga. Dezyderego Chłapowskiego gra Krzysztof
Kolberger, doktora Karola Marcinkowskiego – Mariusz Benoit, Hipolita Cegielskiego – Wojciech Pszoniak. Poza
tym pojawiają się np. Marek Siudym, Anna Nehrebecka, Grażyna Szapołowska, Beata
Tyszkiewicz, Henryk Talar, Kazimierz Kaczor i stale przeze mnie z nim mylony
Krzysztof Kowalewski, a nawet Machalica starszy i młodszy (grający postacie ze
sobą niespokrewnione – Henryk pruskiego urzędnika, a Piotr księdza
Wawrzyniaka). W roli Otto von Bismarcka wystąpił zaś zmarły niedawno Gustaw
„Lohse” Lutkiewicz.
Serial
nakłonił mnie, abym poszerzył zainteresowanie tematem, np. sprawdził, czy
hrabia Edward Raczyński (ten od Biblioteki Raczyńskich) rzeczywiście zastrzelił
się z armatki wiwatowej.
A jak się nazywa ten aktor? Nie pamiętam... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz