Rok 2022 dowiódł, że nigdy nie może być tak źle, żeby nie mogło być
gorzej. Na liście brzydkich słów mocną pozycję utrzymało słowo „inflacja”, a
jak nigdy umocniło się francuskie przekleństwo „Putin”. Pojawił się wobec tego
problem moralny: mówić po rosyjsku czy nie mówić? Wprawdzie jest to język
Federacji Zła, ale także język Grebienszczikowa, Szewczuka, Makarewicza i
Pielewina, jak też sporej części mieszkańców Donbasu i innych Ukraińców, atamana
Zełenskiego nie wyłączając. Moje rozwiązanie: mówić, ale celowo z błędami.
Plac Biegańskiego, Tshęstochowa |
Upadł przy okazji w moich oczach nie tylko Roger Waters, któremu
pacyfizm wjechał za mocno, ale także (ostatecznie) zespół Alisa. W latach 80. Konstantin
Kinczew tworzył treści antytotalitarne i miał nieustanne problemy z milicją, a
teraz… Na tle patriotyczno-prawosławnym odbiło mu co prawda już jakiś czas
temu, ale dopiero po inwazji można było powiedzieć: „niby człowiek wiedzioł, a
jednak się łudził”. Kiedy Jurij Szewczuk został skazany na grzywnę za „obrazę
armii rosyjskiej”, a Andrieja Makarewicza wpisano na listę „agentów obcego wpływu”
(obaj zresztą figurują na białej liście ukraińskiego Ministerstwa Kultury),
Kostia plótł na temat „specoperacji” jakieś mistyczno-bogoojczyźniane kocopały.
Cóż, nie pomylił się w tym, że nad Dnieprem i Dońcem toczy się fundamentalna walka
pomiędzy siłami światła i ciemności, tylko nie poniał, kto stoi po której
stronie.
Przyjaciel suwerennej Ukrainy i prorok Świętej Rusi w roku 1988 (wycinki z ówczesnego "Filmu" przy okazji ról obu wokalistów - Makarewicz w filmie "Zacznij od początku", a Kinczew - "Włamywacz") |
Życie towarzyskie i zawodowe odbywało się w zasadzie w sposób niezmienny. Wyciosałem 2,5 opracowania historycznego oraz całą myngę mniejszych tekstów o rozmaitej tematyce. Zastój panował w twórczości ludowej – przez większą część roku napisałem dość niewiele prozy. Za to nadal maniacko fotografiuję różne rzeczy, które widzę oczami swymi, a na niniejszego bloga ulepiłem 29 notek, czyli rychtyk tyle samo co w zeszłym roku.
Wciągnęła mnie lektura gazet i czasopism sprzed ponad 30 lat, ale
jeszcze nie znalazłem formuły opisywania znalezisk na blogu.
"Goniec Częstochowski", 1936 |
Nowym hobby stała się zabawa sztucznymi inteligencjami do generowania obrazków. Najbardziej podobają mi się NightCafe i NeuralBlender: ten pierwszy jest bardziej zaawansowany, ale nie można w nim tworzyć treści kontrowersyjnych, w tym polityków (np. Putina) czy bijatyki w sklepie z bielizną, a w drugim owszem (bywa, że jeśli poprosisz o wygenerowanie postaci kobiecej, to wyjdzie goła baba, o ile nie określisz konkretnie, w co ma być ubrana). Nie chwyciła mnie natomiast przelotna moda na Dall-E, który degeneruje co prawda 9 obrazków na raz, ale w niskiej rozdzielczości.
Cztery degeneracje na temat "Hedgehog Woman" |
Statystykę książkową i płytową przedstawię w osobnych nociach, dość powiedzieć, że efekty przekroczyły oczekiwania. Na gry nie miałem za bardzo czasu, jeśli już coś się zdarzało, to Oblivion, do którego dokupiłem dodatek Knights of the Nine (w wydaniu zawierającym jeszcze kilka drobniejszych rozszerzeń w rodzaju domów dla kilku różnych typów postaci).
Jak słodko zostać wampirem |
Filmy i seriale oglądałem na trzech placformach: Netflix, HBO Max,
35mm.online. Przy tym z Netflixem miałem na tyle długą przerwę, że kiedy do
niego wróciłem, okazało się, że mi zlikwidowali Homeland obejrzany tylko
do połowy. Z seriali moją uwagę przyciągnęły na dłużej Fargo na motywach
braci Coen, Better Call Saul, rosyjskie postapo Ku jezioru oraz Ród
Smoka według GRR Martina, a także kolejne sezony Snowfall,
Stargirl i Babylon Berlin. Z filmów pełnometrażowych odświeżyłem
sobie twórczość Juliusza Machulskiego. Całkiem nieźle weszły mi też Przypadek
Kieślowskiego, filmy Piotra Szulkina (menelpunk?), Dolina Issy oraz
nowa wersja Diuny.
Na Netflisku bardzo pożyteczne są napisy
Do zwyczaju weszło mi wizytowanie co miesiąc giełdy na Faradaguła w poszukiwaniu używanych płyt w całkiem dobrym stanie oraz różnych kuriozów.
Tylko parę spośród mnóstwa targowych skarbów |
Styczeń
Silne opady śniegu spowodowała u nas fala
uderzeniowa po wielkiej erekcji wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha’apai, która
doleciała aż do Kasprowego Wierchu.
Czy to logo zespołu blackmetalowego? Nie, to wierzba przed budynkiem sądów |
W Bielsku-Białej ktoś ukradł Jezuska z szopki i podrzucił do okna życia. W Ameryce natomiast pewna strona kulinarna opublikowała przeprosiny, że zbiegiem okoliczności opublikowała przepis na pieczeń (meat loaf) z grilla akurat w dniu śmierci Meat Loafa.
Jethro
Tull wydał pierwszą premierową płytę od 23 lat – co prawda bez Martina Barre,
ale recenzje były raczej pozytywne. Mimo to jeszcze nie miałem okazji
przesłuchać.
Na fejbukowej grupie „Książki historyczne – dyskusja”
(poniekąd emanacji Histeryków) doszło do rozłamu. Części użytkowników się nie
podobało banowanie łamiących regulamin, więc założyli grupę „Książki
historyczne – dyskusje ( grupa bez banów )” – zachowano pisownię oryginału.
Regulamin ma tylko jedną zasadę – nikogo nie obrażać. Pytanie, w jaki sposób to
wyegzekwują bez używania banów, pozostał bez odpowiedzi, jednak ludzie, którzy
tam zajrzeli, donoszą, że o ile faktycznie się nie banuje, to za to się po
cichu usuwa komentarze. W reakcji ktoś dla jaj zrobił trzecią grupę „Książki
historyczne – dyskusje ( grupa banuje nowych użytkowników )” z portretem Pawła
Jasienicy w tle.
Przed |
Luty
W Tłusty Czwartek wybuchła wojna. Pierwsze dni były straszliwie
przygnębiające: wydawało się, że Rosjanie lada chwila zajmą Kijów i posadzą tam
Janukowycza albo inną marionetkę. Ukraińcy zaskoczyli wszystkich, stawiając
zacięty opór, zaś rosyjskie siły zbrojne doznały największej kompromitacji od
czasu II wojny światowej. Z perspektywy paru lat aż nie do uwiary, że kiedy
Wołodymyr Zełenśkyj został wybrany na predydenta, część komentatorów uważała,
że skoro rosyjskojęzyczny, to pewnie będzie prorosyjski. Mimo bohaterskiej
postawy Ukrainy, zjednoczenia krajów Zachodu wokół niej i wysokiej sprawności
ukraińskich wojsk, na koniec roku Moskiew wciąż okupuje spore obszary
południowo-wschodniej Ukrainy, nie mówiąc o Donbasie i Krymie. Lecz sankcje
gospodarcze jeszcze nie zaczęły na poważnie działać, a i nowe armamenta są już
w drodze do Kozaków. Władimirowiczowi zamarzyło się „zbieranie ziem ruskich”, a
w rezultacie doszło do mimowolnej defekacji.
Degeneracja by NeuralBlender |
Zanim jeszcze świat stał się
żółto-niebieski, na olimpiadzie zimowej w Pejkinie skakali
polscy skoczcy narciarscy. Dawid Kubacki zdobył brązowy mendal, a Kamil
„Rakieta z Zębu” Stoch – szóste miejsce.
Śniło mi się, że na jakiejś religijnej stronie
internetowej były przy rejestracji płcie do wyboru: „Brat”, „Siostra”, „Błogosławieństwo”
i „Rycerz”. Innym razem – że w jakiejś korporacji, a może w partii Razem,
wprowadzono obowiązek farbowania włosów i zakaz jedzenia bananów w pracy. Taki
odlot po zwykłych jabłkach?
Małpka, też z NeuralBlendera |
Na fejsbukowej Polskiej Fanatyce rozegrała się straszna pyskusja, bo kiedy na jednym z konwentów organizatorzy odebrali Andrzejowi Pilipiukowi status gościa honorowego, to konserwatywny fandom tak zaczął lać po garach, jakby go praktycznie rozstrzelać chcieli. Zdarzyło się to pod nieobecność moderatorów i wzdęcie kija emerytalnego w danym wątku osiągnęło rozmiar 333 komentarzy, ale kiedy w końcu przyszli, unieśli w górę banhammer i chycili w dłonie swe plonkownicę, to zrobili taki porządek, że od tej pory na Polskiej Fanatyce już nie ma dawnych pyskówek. Parę dni później Jacek Dehnel (poeta) dowiedział ze zdumieniem się, że to on stoi za „nagonką” na Pilipiuka.
Szpital na Tysiącu |
Marzec
W związku z sytuacją międzynarodową do Polski przyjechał Dżobaj Den i jadł pitcę z amerykańskimi żołnierzami. Nie wiadomo, czy była to pitca zakopiańska, czy też kaszubska. W częstochowskim VIII Liceum Ogonokształcącym Samorządowym odbyły się wybory patrona, które wygrał gen. Józef Sowiński, starzec o drewnianej nodze. 2Pac pozostaje patronem wirtualnym.
- Przecież delfin to nie ryba? - Ale konsument ryb. |
Kwiecień
Kurnik na działce został pomalowany przez znanego miejskiego
streetartowca. Instalacja miała charakter tymczasowy i została zlikwidowana w
grudniu.
W kwietniu odbyłem pierwszą z czterech wizyt w Koziegłowach, dokąd
udałem się do lekarza specjalisty, bo termin szybciej szło znaleźć niż w
mieście Cz. Stolica sztucznych choinek pod względem ogólnego klimatu kojarzy mi
się z Przedborzem, chociaż kierowca czuł się nieswojo w tej okolicy – ani to
Jura, ani Zagłębie, ani Śląsk. Na urzędzie gminy przez okrągły rok wisi dekoracja
„Wesołych Świąt”, w rynku stoi fontanna z – a jakże – kozimi głowami.
Pojechaliśmy również do Zielonej Góry, o czym było już pisano w osobnym poście.
FSB
twierdziła, że udaremniła zamach na kremlowskiego propagandystę Władimira
Sołowjowa. W mieszkaniu domniemanego zamachowca znaleziono koszulki ze
szwastyką, zdjęcia Hitlera, trzy pudełka The Sims i książkę z dedykacją,
której autor podpisał się „Podpis Nieczytelny”. Ludzie zaczęli się zbijać, że
te ruskie agenty to mózgi nie z tej ziemi i nie zrozumieli polecenia, żeby się
nieczytelnie podpisać – a okazuje się, że „Podpis Nieczytelny” to nick jakiegoś
moskiewskiego skrajnoprawicowca. Nie mylić z Podpisem Nieczytelnym z polskiego
instagrama, który jest człowiekiem bardzo rigczowym.
Rozchełstun Wielki pozdrawia Katastrofę Nadbetonu |
W tym mniej więcej okresie – prawie na czterdziestą
rocznicę – nową płytę wydał reaktywowany T.Love, ale za dużo elektroniki jak na
mój gust. Dowiedziałem się też o istnieniu ukraińskiej partii politycznej o
nazwie Demokratyczna Siekiera.
Maj
Największy polityk częstochowski, kiedyś wojewoda, a teraz
wiceminister, został latoś przesunięty z odcinka rolnictwa na odcinek kultury. Natomiast
Agencja
Ryja Nowosti ogłosiła, że w zdobytym ukraińskim sztabie odnaleziono ślady
uprawiania czarnej magii. Mogliby chłopcy przywołać Cthulhu i byłby spokój.
Budynek dawnego kina "Relax" - byłem tu na Power Rangers i na Wieczerzy Pańskiej |
W jednej z częstochowskich parafii, w trakcie ogłoszeń
duszpasterskich, ksiądz zapowiedział festyn, ogłaszając, że „będą też pewne
napoje, te same, co w zeszłym roku, ale nie mogę ich nazwać publicznie, bo w
zeszłym roku już był z tego powodu pewien skandal”.
- Inteligentne zarządzanie kościołem? Bierę cały wagon! |
W maju przyszła kolej na ekspedycję do Sandomierza.
Droga wiodła przez Olsztyn, Janów, Szczekociny, peryferie Jędrzejowa. Postój
zrobiliśmy w Szydłowie, znanym ze śliwek w czekoladzie. Tego dnia jednak
wszystko było pozamykane, a miasteczko jak wymarłe. Odłączyłem się od
grupy, aby sfotografować synagon, a po drodze znalazłem rzeźby drewniane
przedstawiające noblistów polskich (bez Tokarczuk) oraz Kopernika i Kościuszkę.
W Sandomierzu zwiedziliśmy wystawę „Świat Ojca Mateusza” – z rekwizytami i scenografią z serialu oraz figurami woskowymi bohaterów – i przeszliśmy się po błoniach, gdzie rósł dąb papieski, wyhodowany z żołędzi dębu Chrobrego. Byliśmy nad Wisłą, minęliśmy klasztor św. Jakuba (ten od masakry urządzonej przez Mongołów) i zamek, a potem weszliśmy do katedry, żeby zobaczyć niesławny antysemicki obraz z mordem rytualnym. Towarzyszy mu tabliczka z wyjaśnieniem, natomiast sam obraz jest tylko jednym z całej serii okrobrycznych malowideł w katedrze.
Truuupy leżą bez głóóów! Poszarpaaane od kłóóów! |
Po ulicach grasowało miejscowe bractwo rycerskie, na
ogół w strojach XVI-XVII w. Szofer i małżonka jego mieli po nas przyjechać o
17, ale trochę się spóźnili – jak się okazało, w Zamościu czekali godzinę na
pitcę, bo wszelkie restauracje były pozajmowane przez imprezy komunijne. W
Sandovalu zresztą taka sama sytuacja.
- Szybko! Zanim skończą się promocyjne bilety na koncert The HU! |
Mgr Andrzej Niedźwiecki tak dobrze naprawił kosiarkę, że nie mógł jej wyłączyć i musiał jeździć, dopóki nie wyczerpał paliwa albo nie najechał na coś. Ja natomiast posiałem na balkonie groszek pachnący, bazylię i kocimiętkę, ale udał się tylko ten pierwszy.
Czerwiec
W ramach obowiązków zawodowych wyrobiłem sobie kartę biblioteczną.
Poza tym jeździłem sporo po mieście.
Powiadają, mon amour, Że zburzyli coś na Bór I, to the best of my knowledge, Przestał istnieć słynny koledż. |
Lipiec
Wyjazd wakacyjny na Kujawy został omówiony gdzie indziej.
Pod koniec pobytu w Tylkowrocławiu przeziębiłem się i przy temperaturach
przekraczających 30 stopni ciepła kaszlałem niczym Ken Shabby z Monty Pythona.
Sierpień
W sierpniu nastąpiła druga połowa wczasów – na odcinku kudowskim,
omówiona w innej noci.
Zdarzyło mi się obejrzeć fragmenty festiwalu sopockiego.
Michał Szpak śpiewał Bohemian Rhapsody z jakimś chórem – i cóż można dodać,
nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej. Grzegorz Markowski wykonywał natomiast Chcemy
być z Wroną do fatalnej aranżacji, która w ogóle nie podkreślała melodii.
Przytrafił nam się wyjazd do miasta Łodzi, a
szczególnie do tamtejszego zoo. Przeszło ostatnio gruntowną renowację,
polegającą przede wszystkim na budowie ogromnego pawilonu zwanego Orientarium.
Bilety, bongatela, 70 zł na łebka.
Gatunków i okazów mnóstwo. W pawilonie z ptactwem – turaki, tragopany i papugi, w tym potężne ary (gdzieniegdzie ptaki koegzystowały w jednym lokalu z kanczylami). W akwaryjnych – błękitne langusty, piranie, prapłetwce, trąbonos Petersa, zwany też mrukiem. Żyrafy i lemury to właściwie obowiązkowy zestaw w każdym zoo, podobnie jak surogatki, z których jedna wyglądała jak Jesse Pinkman z Breaking Bad.
- Yeah, Mr. White! Yeah, science!
Lwy (azjatyckie) i tygrysy akurat spały, a tych
pierwszych w ogóle nawet nie było widać. Wyoglądałem za to hipopotanga
karłowatego. Z kotowatych najbardziej podobały mi się żbik i kotek rudy
(dawniej zwany kotem rdzawym).
Orientarium jest wielkie rozmiarowo. W jednej z sal
znajduje się wybieg dla słoni łącznie z basenem, w innym – pomieszczenie dla
makaków lwich, w kolejnym – oceanarium z przezroczystym tunelem biegnącym pod
wodą, w której pływają m.in. rekiny i płaszczki. Mieszka tam też potężny
krokodyl gawialowy o imieniu Kraken, prawdopodobniej największy przedstawiciel
swojego gatunku w ogrodach zoologicznych, oraz niedźwiedź malajski (biruang),
tudzież binturong, który akurat spał. Nieopodal znajduje się restauracja „Pora
Karmienia”, której nazwę uczestniczka wyprawy przekręcała na „Matka Karmiąca”
albo „Karmienie Piersią”.
Z całej wizyty w łódzkim zoło najbardziej ucieszyło mnie
spotkanie po raz drugi tego samego kiziaka co 5 lat temu.
Rewelacyjny zakapior |
Na HBO premierę miał serial Ród Smoła, prekwel Gry
o tron opowiadający dzieje dynastii Targaryenów w okresie wojny domowej
zwanej Tańcem Smoków. Co prawda pierwszy sezon przedstawia zdarzenia
wcześniejsze i narastanie konfliktu między księżniczką Rhaenyrą a królową
Alicent Hightower. Klimat intryg dworskich wraca do formy, chociaż fani książek
GRR Martina mają wiele powodów do narzekań.
Ciekawostka z targu |
Wybrałem się na Mazury, do kotów i nie tylko. Wśród
prac, które wykonywałem, znalazło się rąbanie palet. Pewnego wieczoru miałem też
bliskie spotkanie trzeciego stopnia z kunami galopującymi po balkonie, ale były
zbyt szybkie, żebym zrobił zdjęcie.
Pojechałem do Wiżajn na dożynki, po drogach wysoce falistych.
Natrafiłem akurat na moment przyznawania nagród za najlepsze wieńce. Po nim na
scenę wszedł miejscowy zespół śpiewaczy „Szeszupa”. Na głównym placu siedzieli
ludzie przy gastronomii, oglądali imprezę, dym buchał z grilla. Opodal
sprzedawano litewski chleb, rosyjski kwas, chińskie zabawki, stał też wojskowy
punkt rekrutacyjny. Gdzieniegdzie przechadzali się członkowie jednego z
zespołów w strojach ludowych. Przyjrzałem się trochę, posłuchałem, po czym
podjechałem na cmentarz. Zdjęć z interesującej mnie epoki (do 1960) nie wykryłem
zbyt wielu, za to wypatrzyłem kilka krzyży z kutego żelaza oraz dwa
zastanawiające nagrobki blaszane. Wśród kilku znajomych nazwisk znalazłem nawet
Kojaków.
Gdzieś po drodze |
W drodze powrotnej opadałem z sił. Później okazało
się, że wybrałem drogę wprawdzie najkrótszą, ale najtrudniejszą.
Wracając do domu, miałem postój w Białostoku. Dworzec
niesamowicie rozkopany. Tradycyjnie spróbowałem lodów od Siemionowa na Plantach.
Poza tym – miasto się buduje, jedne rzeczy przemijają, drugie zostają. Sekszopu
na Malmeda już nie ma, za to fotograf Szymborski nadal urzęduje. Na Jurowieckiej
nie pozostał prawie żaden ślad po tętniącym niegdyś targowisku – galeria
handlowa, a za nią dupne nowoczesne bloki z lokalami handlowymi na parterze,
ale ogólnie to zupełnie bez klimatu. Stwierdziłem też, że mają w mieście Plac
Ryszarda „Skiby” Skibińskiego (przedwcześnie zmarłego lidera tutejszej grupy bluesrockowej
Kasa Chorych).
Ostatnie relikta dawnej Jurowieckiej |
Wracałem pociągiem o 13, wagonem też nr 13 i
faktycznie pechowym – zupełnie wysiadła w nim elektryka, więc ani klimatyzacji,
ani prądu w gniazdkach przy fotelach, ani zapowiedzi kolejnej stacji, ani nawet
otwierania drzwi (należało wchodzić przez sąsiedni wagon).
Wrzesień
W pewnym kościele kniądz straszliwie narzekał, że
młodzież nie chce na religię chodzić. W dodatku, kiedy organista śpiewał
„Czego chcesz od nas, Panie”, to na wyświetlaczu tekstów pieśni stało jak byk
„WYHAWTOWAŁ”. Należy tu dodać, że w kościołach nie śpiewa się pełnego oryginału,
tylko dodają ostatnią zwrotkę z rymem „sakramencie-momencie”. Janko Chanowski
nigdy by czegos tkaiego nie zrobił.
Dożynki to znakomita okazja, by poznać bogate tradycje polskiej wsi |
Zmarła Elżbieta II, królowa Papui-Nowej Gwinei, w
związku z czym książę Karol stał się znany jako King Charles III Spaniel.
NeuralBlender |
Ze względów zawodowych musiałem zwiedzić Wyższe Seminarium Duchowne.
Na „Książkach historycznych” pewien user reklamował
konkurs, w którym można wygrać książkę Radosława Sikory, uznawanego za jednego
z najlepszych speców od husarii (a przy okazji antyszczepionkowca). Paru userów
(o sporych dokonaniach w dziedzinie XVII wieku) zaczęło się z podśmiewać z
twórczości tegoż historyka, co autor posta wziął mocno do siebie. Nie byłoby w
tym nic szczególnego, gdyby nie to, że ów fan Radosława Sikory nazywa się...
Wróbel. Chociaż, z drugiej strony, głównymi oponentami naukowymi tegoż Sikory
są na serio historycy Andrzej Przepiórka i Przemysław Gawron.
Gawron bez doktoratu, ale też imponujący |
Październik
Październik minął mi na przeziębieniu i chodzeniu po lekarzach –
także po chichurgu.
Paputin ogłosił aneksję przez Federajcę obwodów ukraińskich: donieckiego,
ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego.
Zmarł Jerzy Urban. Ludzie ostatnio cenią go jako
bezkompromisową osobowość internetową i papieża antyklerykalizmu, dzięki
któremu jakiś przetrwalnik myśli lewicowej utrzymywał się w turboliberalnych latach
90., ale nie należy zapominać, że był on zasadniczo cynicznym synonimem
obornika, który żywił się kontrowersjami jak Korwin-Mikke, tylko miał więcej
inteligencji, lecz ile świństwa wyrządził przed 1989, to sam pan wisz – np.
ogłaszanie, że w Czarnobylu właściwie nic się nie zdarzyło.
Witryna fryzjerska |
W październiku przytrafiła mi się ekspedycja do Świdnicy,
opisana gdzie indziej.
W Częstochowej rozpoczęto debetonizację miasta. Oprócz
posadzenia trawnika na torowisku tramwajowym w centrum, oznacza to zrywanie
betonowej nawierzchni Placu Pamięci Narodowej, na którym wznosi się najstarsza w
mieście rampa dla deskorolkerów, i nasadzenia tam rozmaitej roślinności.
Oczywiście ludzie narzekają, że drzewa za drogie, pora sadzenia nie taka i że w
ogóle lepiej dać kasę na stadion Rakowa.
Nowym dyrektorem Teatronu Częstochowskiego miał zostać
Olaf Lubaszenko, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, zrezygnował ze względów
formalnych. Może to i dla niego lepiej, bo do kierowania częstochowską
instytucją kultury trzeba mieć silną psychikę. Teraz miasto będzie musiało
zatrudnić kogoś, kto nie umiał spylać przed siatką.
- Eee, co ten facet tu niesie? Swoją nową sztukę? Już mnie tu nie ma!
Listopad
W listopadzie, jak zwykle, włóczyłem
się po knajpach i cmentarzach.
Nagrobek Stanisława Łyszczarza, artysty plastyka |
Mgr Andrzej Niedźwiecki postanowił
naprawić dach kurnika, ale im więcej czasu spędzał nad tą robotą, tym więcej
okazywało się do zrobienia.
Po
raz pierwszy od dawna wybrałem się do Miejskiej Galerii Sztuki, żeby w
ostatnich dniach przed zamknięciem zobaczyć wystawę artystów streetartowych
„Chmura”. Oprócz miejskich koryfeuszy – Monstfura i Złowieka – zaprezentowali
się przedstawiciele całego kraju. Jedno z przejść było wypełnione chmurą z
czarnego lateksu, przez którą trzeba było się przeciskać, żeby zobaczyć resztę
wystawy. W dużej sali na górze znajdowało się parę prac Złowieka, m.in. sarna z
tyłkiem świecącym na czerwono-zielono. Inna autorka zrobiła rzeźby kilku
monstrualnych kotów sfinksów. W kącie stał tekturowy Złygmunt Staszczyk,
pozostały po jakiejś innej imprezie. Ogólnie odlot.
HIMARS |
Być może przyczyniłem się do zbanowania z „Książek
historycznych” jakiegoś leśnego dziadka, który z każdym próbował się spierać i
nikt nie wiedział, o co mu chodziło. Na Histerykach objawił się natomiast kolejny
teoriospiskowiec, używający dużej ilości cudzysłowów kosztem wielkich liter i
piszący tak okrężnie i aluzyjnie, że tylko najtęższe umysły są w stanie z tego
wyczytać, iż przedmiot jego elukubracji zaczyna się na „Ż”, a kończy na „i”.
Szczególnie upodobał sobie ciągniki Caterpillar jako dowód na to, że ONI w Ameryce
i ONI w ZSRR to jedna i ta sama banda.
Grudzień
Na mistrzostwach świata w katarze polska drużyna zremisowała
bezbramkowo z Meksyką, pokonała Arabię Saudowską i fazę grupową zakończyła
„zwycięską porażką” z Argentyną. Zdaniem specjalistów, w tym ostatnim meczu
Biało-Czerwoni zademonstrowali wręcz antyfutbol, grając jak ostatnie ciapciaki.
Jeden Lewandowski coś robił, a reszta się tylko patałętała po boisku. Podobno nikt
z oglądających transmisję nie wiedział, jak wygląda bramkarz Argentyny, bo akcja
ani razu nie przeniosła się w jego okolice.
A dlaczego była to „zwycięska porażka? Bo bilans
pozostałych drużyn w grupie był jeszcze gorszy i reprezentacja Polski po raz
pierwszy od 1986 wyszła do 1/8 finału. Nadzieje na mecz z Francją były więc
znaczne, co można było poznać po zwiększonym ruchu drogowym w mieście Cz. w
ciągu godziny przed meczem. Jednakże do przerwy Gallowie wbili nam 1:0. W
drugiej połowie nadzieje Biało-Czerwonych pogrzebał drugi gol, a jakby było
mało, trzeciego Francja strzeliła w 90. minucie. Ale… sędziowie doliczyli
jeszcze 5 minut i pod sam koniec tego czasu (typu 94:57) Polacy zrobili akcję
na bramkę. Francuz stanął na drodze lecącej piłki, trafiła go w rękę, ogłoszono
jut carne. Lewandowski strzelił, francuski bramkarz obronił… Okazało
się, że zrobił coś nie tak i karnego trzeba było powtórzyć. Efekt końcowy: 3:1
dla Francji, Polska odpadła z turnieju, ale tym razem przynajmniej porządnie zagrali.
Potem okazało się, że finał i tak grała Francja z Argentyną, a wygrała ta
druga.
"Głos nienarodzonych?" Nie znam takiej piosenki Kata |
Ja czekam na mundial CONIFA, będę kibicować Papui
Zachodniej, jeśli się zakwalifikuje. W tym roku zresztą po raz pierwszy odbył
się mundial kobiecy CONIFA, choć składał się tylko z dwóch meczów – pomiędzy
reprezentantkami Saamów i Tybetu (Matabele i Seklerki nie dojechały). Królową
strzelców została Saamka Moa Öhman, natomiast jedynego gola dla Tybetanek
strzeliła Ngawang Oetso.
W grudniu przytrafił mi się wyjazd
do Krykowa. W Rynku i na Grodzkiej potwornie dużo ludzi. W
Sukiennicach sprzedaż pamiątek zdominowała masówka, ale trafia się jeszcze
trochę drzewnianych Żydów w starym stylu. Po zachodniej stronie Rynku odbywał
się jarmark. Na scenie widziałem występy folklorystyczne kapeli z Równego i
jakichś bodajże góroli, ale nie podhalańskich.
W Pałacu Krzysztofory odbywała się wystawa pokonkursowa
szopek krakowskich. Niesamowita różnorodność wykonania, różne kategorie wiekowe
od dzieci do seniorów, różne wielkości. W projektach pojawiają się elementy
różnych budynków krakowskich (najczęściej wieża Kościoła Mariackiego), Herod,
śmierć, diabeł, Żyd, Smok Wawelski, Jan Paweł II i Robert Lewandowski.
Zacier World Tour 2022 |
Odpoczynek wykonywaliśmy w Kociarni koło dworca. Zajęliśmy
stolik, przy którym spał sędziwy miaukun Simba i jeden z pręgowano-białych.
Ogólnie naliczyłem osiem kotów: rudych braci (w tym jednego biało-rudego),
którzy przez większość czasu spali, ale potem się obudzili, biało-rudy lizał
rudego i gryzł go po uchu), dwie trikolory (pręgowaną i z czarnym), łaciatą
Szczęściarę, drobną pomimo wieku, oraz tęgiego Pumbę, mieszańca kota
europejskiego z norweskim leśnym. Żaden specjalnie nie podstawiał się do
miziania, ale też żaden nie pogryzł. Był jeszcze jeden kot, który schował się w
suficie, a jeden z pracowników chodził po lokalu z drabiną i próbował go
odnaleźć.
Zmarła monumentalna profesor K. P.-B. od literatury
rosyjskiej z UJ, która była w komisji na mojej obronie magisterskiej. Cały
instytut żył ongiś incydentem, kiedy po nieudanym zaliczeniu z literatury
rosyjskiej XX w. niechcący straumatyzowałem panią profesor naśladownictwem
podskoków Johna Cleese’a w Hotelu Zacisze, choć nawet nie znajdowałem
się wówczas w tym samym pomieszczeniu co ona.
Komendą Główną Policji we Warszawie wstrząsnęła głośna
bawełna. Jak się okazało, to komendant bawił się granatnikiem otrzymanym w
prezencie od Ukraińców.
Najlepszy dowód na zmianę klimatu jest taki, że
dawniej śnieg zaczynał padać w listopadzie albo nawet w październiku i wszyscy
to uważali za coś naturalnego, a dziś co niektórzy robią wielkie mecyje, że w
połowie grudnia sypało przez parę dni. Niezrażony gęstym opadem, postanowiłem w
śnieżny dzień przejechać z jednego końca miasta na drugi na rowerze.
Przeliczyłem się jednak z siłami… i z zaufaniem do służb miejskich,
które tej soboty nie nadążały z rozsuwaniem śniegu na chodnikach, o ile w ogóle
próbowały.
Nie ma czegoś takiego jak "pogoda nie na rower", są tylko dni, kiedy jedzie się dłużej |
Plany na przyszły rok są z grubsza
takie same jak przez ostatnie dwa lata: „Przeżyć, przeczytać co najmniej 15
książek, szesnastą sam napisać, pojechać do Sieradza”. Latoś z Sieradzem się
nie udało, ale za to byłem w Koziegłowach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz