Któregoś dnia
otworzyłem szafę i zadałem sobie zasadnicze pytanie: co założyć? No i założyłem
firmę.
Nie,
żeby zaraz to było jakieś duże przedsiębiorstwo. Mógłbym, przykładowo, założyć
ekologiczną fermę kur, sex shop albo agencję statystów dla filmu i telewizji.
Jednak postąpiłem w sposób znacznie prostszy: jako wykonawca wolnego zawodu,
przeszedłem na samozatrudnienie, tworząc firmę jednoosobową. Plusy są takie, że
składka emerytalna, że ubezpieczenie oraz że można sobie odpisywać koszty
uzyskania. Poza tym można sobie zamówić wypasioną pieczątkę, wizytówki i
łebsajt. Minus – że podatek muszę sam se
odprowadzać do skarbówki, a zleceniodawca nie zrobi tego za mnie. Poza tym ma
się de facto mniej czasu na pracę, bo trzeba chodzić i załatwiać.
Rejestracja
firmy w urzędzie miasta jest co prawda dość prosta, ale zawsze istnieje ryzyko,
że urzędnik, z którym będzie się załatwiało sprawy, okaże się nie tyle civil
servantem, co urzędasem. Elektroniczny system kolejkowy trochę ogranicza
możliwość wyboru i trzeba podejść do tego okienka, do którego cię przydzieli.
Za pierwszym razem trafiła mi się ruda urzędniczka, która nie była szczególnie
wylewna, ale po dłuższej chwili widać było, że to profesjonalny dystans, a nie
chamówa. Kiedy jednak poszedłem po raz drugi uaktualnić informacje, dotarłem do
tęgiej czarnowłosej kobity, która była ogólnie opryskliwa, niesympatyczna i
traktowała klienta, jakby jej przeszkadzał w robocie. Mimo że swój cel
ostatecznie osiągnąłem, to po wyjściu wyrzuciłem numerek z kolejki do urny z
napisem „Nie jestem zadowolony z obsługi”.
W
dobie internetów do rejestru działalności gospodarczej może zajrzeć każdy. Nic
więc dziwnego, że wkrótce po tym, jak zarejestrowałem swoją skromną firmę, zaczęła
do mnie przychodzić, zarówno e-mailem, jak i pocztą tradycyjną, różna
korespondencja. Tak, rozmaite podmioty krążą nad rejestrem, by w odpowiednim
momencie spaść na niczego niepodejrzewającego młodego antreprenera. I nie
chodzi tu wyłącznie o reklamy kont dla firm, kredytów bądź kompleksowej obsługi
księgowo-podatkowej.
Na nowe firmy czeka bowiem wielu naciągaczy, starających się
wykorzystać nieznajomość prawa lub ogólną niekumatość. Leży oto przede mną list
sformułowany prawno-administracyjnym bełkotem, z załączonym rachunkiem na kwotę
147 (stu czterdziestu siedmiu) złotych. Z bełkotu nie da się wywnioskować, co
się stanie, jeżeli nie zapłacę. Mętne sformułowania sugerują, że „w
przewidzianych w przepisach przypadkach” być może nastąpi jakaś kontrola, a
zapłata spowoduje „wygenerowanie i przesłanie Państwu dokumentów dla Urzędu
Skarbowego których zgłoszenie umożliwi skorzystanie z wyżej wymienionej opcji”.
Krótko mówiąc, nie wiadomo, czy proponują usługi, czy straszą, grunt, że chcą
kasę.
W
nagłówku widnieje „Rachunkowość Podatkowa / Sekcja Kontroli Podatkowej” z
adresem w Warszawie. Krótki gugiel potwierdza moje przypuszczenia – chodzi o groźnie
brzmiące sformułowania, przed którymi niedoświadczony przedsiębiorca ma
uklęknąć i srodze się przelęknąć, ewentualnie paść na ziemię, eże stęknąć, a w
rezultacie zabulić wskazaną kwotę. Nazwa rzekomej „instytucji” wystąpiła
jedynie tylko na stronie e-prawnik.pl, gdzie już ktoś inny wykrył oszustwo.
Pod
pismem podpisany jest doradca podatkowy z konkretnym nazwiskiem i konkretnym
numerem. Zaglądam do internetowego rejestru doradców podatkowych – owszem,
istnieje doradca o takim nazwisku, ale… w Ustroniu. Szkoda, że wyrzuciłem
kopertę, może na sztymplu byłaby jeszcze inna miejscowość. Po chwili namysłu –
ejże, a dlaczego pan doradca wstydzi się swojego imienia, że stawia tylko
pierwszą literę? A może to taka sztuczka, żeby prawdziwy doradca nie mógł się
przyczepić w razie, gdyby sprawa się rypła? Że A. Kowalski to nie Adam, tylko
Andrzej? Zbliżam kartkę do oczu jeszcze bardziej. W odręcznym podpisie doradcy
piksele aż biją po oczach, co oczywiście samo w sobie nie musi być dowodem na
cokolwiek (faksymile, e?), ale w zestawieniu z wszystkim innym…
Wesołe
jest życie drobnego przedsiębiorcy.
PS. Autoreklamy nie będzie, bo
tego blogaska prowadzę rozrywkowo. A nazwisko doradcy zostało zmienione.
Wszystko ma swoje plusy i minusy.:)Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuń