niedziela, 9 grudnia 2012

It's alive!

Nie da się ukryć, że zapuściłem bloga swego. Ostatni post ukazał się w maju i też był to wypełniacz. Cóż zrobić, skoro angażowały mnie inne projekty (powiedzmy, że literackie), nie mówiąc już o czymś tak prozaicznym, jak praca. Oprócz tego zdarzało mi się podróżować po Polsce i aranżować (tudzież deranżować) wnętrza, a nawet pogrzeb mi się w międzyczasie przytrafił. Blog jednak cały czas istnieje. Krótko mówiąc - pisać mam o czym, ale nie mam kiedy, bo nie mam w zwyczaju puszczać w obieg półproduktów, a porządna blogonotka wymaga czasu. 
Wszelako może nadchodzący koniec roku zmotywuje mnie do popełnienia jakiejś noci. W końcu i tak prawie nikt tego nie przeczyta, a jeśli i tak przeczyta, to go nie zainteresuje, więc mogę podejść do swojego blogerstwa na większym luzie.

A żeby nie było, że w tym poście po prostu NIC NIMA prócz paru miligramów ględzenia: parę ładnych inaczej obrazków z okresu, kiedy byłem odłączony od bloga.

Robi się jajerkoniak kakaowy. To chyba takie kakao sączył pan poeta od Lady Pank.

Bocian i wróbel, woj. łódzkie
Zachód słońca nad Mazurami Garbatymi
Na tym zdjęciu jest Jasna Góra

A to browar, też niedaleko Jasnej Góry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz