Nie
za bardzo lubię pisać o sprawach, o których piszą wszyscy inni oraz ich pies,
jednak czasami po prostu nie ma wyjścia i czuje się wewnętrznie, że trzeba
zająć stanowisko. Do takich spraw należy kwestia polskiej reprezentacji na
festiwalu Eurowizji.
Tym razem
reprezentantami Ripablik blong Poland
okazali się niejacy Donatan i Cleo, wykonawcy niesławnego przeboju „My
Słowianie” (zachowano interpunkcję oryginału). Teledysk, jak również występ na
żywo w Eurowizji, charakteryzował się kobietami w polskich strojach ludowych
(przydałby się jakiś etnolog, który by rozjaśnił, czy to real thing, czy raczej cepeliowski amalgamat), które prezentowały
głębokie dekolty oraz symulowały prace gospodarskie. Na pewnym forum (jakby
powiedział ksiądz proboszcz) można się było dowiedzieć, że to żadne szczucie
cycem nie jest, jeno głębokie nawiązania do aluzji seksualnych w ikonografii
średniowiecza, tyle że ludzie są za głupi, żeby to zrozumieć, a w dodatku są
zboczeni i kojarzy im się, co nie powinno, bo przecież autor tekstu sam w
ostatniej zwrotce stwierdza, że nie ma tam żadnych podtekstów, no co wy, nie
wierzycie mu?
Niektórzy
pytają: dlaczego właściwie się tak podniecać konkursem, który od lat słynie
jako symbol kiczu i tandety? Dlaczego ikonografia średniowieczna prezentowana w
dziesiątkach teledysków, dajmy na to, amerykańskich raperów, nie robi na nas
wrażenia, a kiedy nasz reprezentant na festiwalu, po którym i tak nie można się
spodziewać nic dobrego, także leci w średniowiecze, to wywołuje ogólnopolski
huk? Ano dlatego, że „My Słowianie” (mieszkańcy Mysłowa, któregokolwiek z
trzech istniejących w Polsce, powinni zaskarżyć Donatana o naruszenie dobrego
imienia) już od miesięcy szpecili i tak niezbyt gładkie oblicze polskiego rynku
muzycznego, a występ na Erotowizji był już przecięciem onego wrzodu, z którego
natychmiast wypływać jęły ohydne miazmaty.
Fachowej
analizy uprzedmiotowienia kobiet w teledynksie nie przedstawiam, bo są w
internetach lepsi spece w tej dziedzinie, ale w tym kontekście zwrócił moją
uwagę fakt, że pani wokalistka sama nie prezentowała ikonografii średniowiecza,
pozostawiając to zadanie modelkom-statystkom. Moim zdaniem cienka linia
pomiędzy świadomością własnej ikonografii a wykorzystywaniem motywów
średniowiecznych w celach utylitarnych została tu przekroczona – nie swoją
ikonografię Donatan i Cleo pokazywali, to im nie żal.
Pod względem
muzycznym jest to oczywiście kompletna kaszana położona na dnie i przykryta
sześciu stopami mułu, a każdy kij, którym by się ją chciało tknąć, natychmiast
próchnieje; niżej wśród dzieł kultury polskiej jest już tylko „Kac Wawa” oraz
pisarstwo AłtorKasi. Uważam, że „My Słowianie” byliby o wiele lepsi (i
procentowo o wiele bardziej słowiańscy), gdyby wyciąć kawałki od 0:00 do 2:26
oraz od 2:50 do 4:05. Zdobyłem się natomiast na poświęcenie i dokładniej
obejrzałem sobie tyledysk. Z wyłączoną fonią – wtedy ikonografia średniowiecza tym
lepiej rzuca się w oczy*.
I cóż my tam
widzimy? Cztery modelki przechodzą casting na ludowe dziewczyny. Jasne, „ubijanie
masła” w taki sposób, jak zaprezentowano w klipie, w ogóle się nie kojarzy z
dojeniem morświna, skądże, to jest nawiązanie do średniowiecznych rycin oraz do
mitologii hinduskiej, w której bogowie ubijali ocean mleka… A śmietana, która
ścieka modelkom po brodzie? No cóż, to chyba też musi być jakaś głęboka aluzja.
Może do klasyki polskiego jazzu? A może, biorąc pod uwagę elementy
pseudofolklorystyczne - do muzyki naiwnej, i gdyby w tle stał motor Kawasaki
108, byłaby bardziej czytelna? Chyba że to jest mleko, wtedy moja interpretacja
się nie trzyma. Poza tym widzimy przesiewanie mąki, pranie na tarze i
zagniatanie ciasta – dziwnym trafem, spośród wielu różnych prac
gospodarsko-domowych wybrano akurat te, w których najłatwiej pokazać średniowiecze
wylewające się z dekoltów.
Fakt, że
kobiety są tu jakoby pokazane jako te, co mają inicjatywę, oraz że w pewnym
momencie bardzo ikonograficzna dziewoja daje po łapach Donatanowi, żeby nie
dotykał świeżego chleba, niewiele tu zmienia, bo w końcu „inicjatywne” kobiety,
zawsze chętne do tego, żeby pokazywać ikonografię i robić średniowiecze, nie
pozostawiając mężczyźnie pola (a w szczególności pretekstu) do podjęcia
odmiennej decyzji, to chyba fantazja dość popularna.
Nie jestem
wcale przeciwnikiem łączenia folkloru z nowoczesnością, chociaż uważam, że Grzegorz Ciechowski, śpiewając w 1996 roku "Piejo kury, piejo", zawiesił w tej dyscyplinie poprzeczkę niewiarygodnie wysoko; ale w przypadku D&C folkloru
było niewiele i bardzo powierzchownie. A tak w ogóle, to cały ten wytwór jest
rzekomo pochwałą Słowian, a tak naprawdę widzimy nawiązania do polskiej kultury
ludowej. Gdzie w takim razie Czechy, Europa Wschodnia, całe Bałkany? W
tyledysku jest scena, gdzie widać z góry wirujące spódnice. Można było nadać im
barwy flag krajów słowiańskich, ale ktokolwiek był za to dziełko
odpowiedzialny, przepuścił szansę. Wychodzi na to, że zdaniem twórców Polacy są
jedynymi prawdziwymi Słowianami, bez żadnych domieszek
niemiecko-madziarsko-turecko-mongolskich.
Przyjrzyjmy
się tekstowi, byle krótko. Kiedy słyszę „Nie ma lepszych od naszych
Słowianek!”, nasuwa mi się parę pytań. Pod jakim względem lepszych? Kto to
sprawdzał? Na jakiej próbie? W odniesieniu do kogo? Jaką metodologią? Dawać mi
tu wyniki badań! (nie muszą być peer-reviewed…)
Zdanie „Ten, kto widział i próbował, ten wie!” nie ma cięższej wagi niż każden
jeden dowód anegdotyczny. I w ogóle rasizmem to mocno jedzie: nasze jest dobre,
bo nasze, i macie nam uwierzyć na słowo. „W genach mamy to, czego nie ma nikt
inny”? Z pewnością chodzi o haplogrupę R1a1**, nie ma siły, żeby o coś innego.
Informacje
zawarte w tekście sugerują, że Słowianki są najlepsze w dziedzinie… no cóż… ikonografii
średniowiecza. Żadne inne zalety kobiet z wysoką częstością występowania
haplogrupy R1a1, takie jak inteligencja, wykształcenie, poczucie własnej
wartości czy prędkość maksymalna w terenie, nie doczekały się wzmianki. No więc
co jeszcze mają cudzoziemcowi do zaoferowania? Nic. A nie, przepraszam, jest
jeszcze alkohol. I znów mamy arbitralne stwierdzenie, że „wódeczka lepsza niż
whisky i giny”, niepoparte żadnymi argumentami, nawet choćby surową ankietą. Na koniec podmiot liryczny zaprasza słuchacza, aby odwiedził wieś i przekonał się, że to wszystko prawda. Otóż powiem wprost, że obraz polskiej wsi przedstawiony w serialu "Ranczo" jest o całe kilometry bardziej zgodny z rzeczywistością niż ta orgia stereotypów, co ją widać w teledysku.
Reasumując: jestem
pewien i mam zbite dowody, że za niezwykłą karyjerą „My Słowian” stoi szeroko
zakrojony spisek Towarzystwa Miłośników Chleba Słonecznikowego. Ludzie
Inżyniera Kostki wykazali się niespotykaną dotąd perfidią. Nie dość, że
doprowadzili do wylansowania utworu Donatana i Cleo, to jeszcze zdołali wmówić milionom
ludzi w całej Uropie, że zawiera on aluzje seksualne, a nie nawiązania do
ikonografii średniowiecza. Bójta się!
*Fun
fact: w niektórych barach puszczają wideoklipy bez dźwięku, albo obraz jest z
jednej stacji, a dźwięk z drugiej. Tyz piknie.
**
Tymczasem na Historykach:
Pytanie: A co jeśli ktoś ma grupę R2D2?
Odpowiedź: To na pewno go trudno zrozumieć.
Mam tylko takie "ale": skoro panie z teledysku nie mają nic przeciwko prezentowaniem swojej ikonografii i robią to bardzo chętnie, to gdzie tu komuś dzieje się jakaś krzywda?
OdpowiedzUsuń"Wychodzi na to, że zdaniem twórców Polacy są jedynymi prawdziwymi Słowianami" - święta prawda.
A co do "na jakiej niby podstawie?!", to da się to wytłumaczyć bardzo prosto - zdaniem autora/podmiotu lirycznego, który jest święcie przekonany, że tak jest, a jak ktoś nie wierzy, to niech sprawdzi i sam powie.
Nie wiem, czy komuś dzieje się jakaś krzywda, ale wsio rawno nie sie mie podoba. A co do świętego przekonania pomiotu lirycznego - niektórzy ludzie są święcie przekonani, że piramidy egipskie zbudowano z cementu albo że w wodzie jest tlen, ale dopóki nie przedstawią jakiejś argumentacji poważniejszej niż "bo tak", to mogę im jedynie odpowiedzieć starosłowiańskim: "Yeah, well, you know, that's just, like, your opinion, man".
UsuńCiekawy post c:
OdpowiedzUsuń