poniedziałek, 21 listopada 2022

Miasto dzikich lwów i lwich dzików

 

Jesienią przytrafiła mi się kolejna wycieczka, której celem był znowu Zdolny Śląsk, a mianowicie miasto Świdnica.

Książęta świdniccy - Bolko I Surowy i Bolko II Gotowany

O 7:05 wyruszyliśmy pociągiem pospiesznym do Jaworzyny Śląskiej, gdzie czekała nas godzina przerwy przed przesiadką. Skorzystałem z okazji i wyszedłem na zewnątrz, gdzie znalazłem zabytkową małą lokomotywę oraz pomnik 11 listopada.

Sztejt af der stacje a lokomotiw

Zwróciłem też na siebie uwagę miejscowych lumpenproletariuszy, których udało mi się wszelako ominąć. Później, przed naszym odjazdem, wspomniani lumpenproletariusze przyszli na peron popisywać się rykami i zaczepkami wobec pasażerów. Wszystko wskazywało, że byli to kibice Górnika Wałbrzych, niedarzący specjalnym szacunkiem Śląska Wrocław.

Zatłoczonym szynobusem (choć nie tak bardzo jak w drodze z Wrocławia do Kudowej) dojechaliśmy po ok. 10 minutach do celu zasadniczego, czyli Schweidnitz. Przytrafił nam się pokój na poddaszu, nieduży i skromnie umeblowany, ale z widokiem na monumentalną katedrę.

Na parterze mieściła się restauracja/piwiarnia „Kryształowa”, stylizowanej na czeską gospodę, z kelnerkami w tradycyjnych zielonych sukienkach. Rano można było zejść tamoj na śniadanie.

Herbatkę? Tak, poproszę z cytryną

Centrum Świdnicy ma specyficzny, dolnośląski klimat, kojarzący mi się nieco z Zieloną Górą. Punkt środkowy stanowi rynek z tzw. blokiem ratuszowym, czyli „wyspą” złożoną z ratusza i przyległych kamienic – przypomina toto trochę wrocławskie Sukiennice w skali mikro.

Pomnik rolnika z widłami, zupełnie jak w Gduńsku

Architektura kamienic waha się od renesansu do secesji i art deco, a obok nich stoją pomalowane na różne kolory bloki-plomby (znowu podobieństwo do Wrocławia). Gdzieniegdzie fasady na parterze wyłożone są otoczakami. W zabytkowszym budownictwie szczególnie spodobały mi się rozmaite emblematy na elewacyach.

W Świdnicy natknąłem się na szczególnie wiele kamiennych lwów w różnych stadiach realizmu, ale nie jest to jedyny przykład tutejszej fauny.

W okolicy dawnej bramy miejskiej moją uwagę zwróciła Apteka pod Bykami – żółta kamienica z bycusiami na rogach, uczynionymi w taki sposób, że rogate łby wystają w powietrze, a do każdego z łbów wypłaskorzeźbione są po obu stronach ciała. W jednym z polskich systemów RPG z lat 90. występowały stwory o „dwóch łapach zakończonych jednym pazurem” – w Świdnicy mamy byki (a także lwy) o dwóch ciałach zakończonych jednym łbem.

Moje ulubione gry? Strategie turowe.

Pod względem szyldowym moje plony były umiarkowane. Wyhaczyłem m.in. tablicę świadczącą, że Krajowa Partia Emerytów i Rencistów wciąż istnieje! Poza tym są w mieście ledwie zachowane ghostsigny z czasów niemieckich i bezpośrednio powojennych.

Ewidentnie ptaki i ryby to nie zwierzęta

Na rynku stoją kramy kwiaciarskie oraz rzeźby świętych, bogów i herosów. Za mojej bytności stała też ekspozycja prac nagrodzonych w maratonie fotograficznym.

Zbyszek, Zbyszek, postać radosna

W bocznych ulicach spotykamy więcej sklepów, ale ponieważ trafiliśmy na weekend, niektóre były już pozamykane.

Najmonumentalszym budynkiem w mieście jest Katedra św. Stanisława i Wacława. Przed nią, na placu, kuca pomnik Jana Pawła II, od tyłu flankowany przez dwie rzeźbione szklane tafle. Za dnia trudno go sfotografować, bo ciągle stoją przed nim kobiety i poprawiają kompozycję kwiatową, nad którą klęczy papież. Za to po zmroku podświetlenie robi dobrą robotę.

Od wewnątrz sama katedra to oczywiście wielki wypas. Ściany różowe, bardzo bogaty wystrój wnętrza, do tego szopka z owcami, które od światła wpadającego przez witraże też są różowe.

Co to jest szopke i dlaczego już w październiku?

Najbardziej znany zabytek Świdnicy to protestancki Kościół Pokoju, uczyniony w połowie XVII wieku, po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, jako jeden z trzech podobnych kościołów na habsburżańskim Śląsku, oprócz Głogowa (gdzie spłonął) i Jaworu. W efekcie największy drewniany kościół ewangelicki w Europie, choć niezbyt wysoki, zwłaszcza w porównaniu z katedrą, bo i o to chodziło, że nie mógł dominować w krajobrazie.

Zewnętrze zbudowane jest w technologii szachulcowej (to również zostało wymuszone warunkami prawnymi), wnętrze robi wrażenie ilością rozmaitych ozdób, i to w większości wykonanych całkowicie z drewna.

Naokoło Kościoła Pokoju znajduje się cmentarz z nagrobkami od XVII do XX wieku.

Coś dla fanów Avenged Sevenfold

Jeśli chodzi o bardziej nowoczesne elementa sztuki współczesnej, to na skwerku przy bibliotece publicznej znalazłem metalową rzeźbę dzika i warchlaków, buchtujących przy jakichś archiwaliach.

Dziki dziki zwierz

Podobnie jak w wielu innych miastach, w Świdnicy od niedawna ozdabia się ściany muralami. Wiele z nich jest dziełem lokalnego artysty Roberta Kukli: Irena Sendlerowa, Lem Stanisław, Andrzej Wajda, miejscowa pisarka Urszula Kozłowska, do tego klaun reklamujący festiwal teatralny i aniołki od festiwalu bachowskiego. Czyjego innego autorstwa jest zaś mural naprzeciwko muru więziennego, poświęcony przedwcześnie zmarłej artystce Joannie Elżbiecie Girej, znanej również jako Pani Nożownik.

W Świdnicy spędził dzieciństwo Czerwony Baron. Nie, nie chodzi o Piotra Jaroszewicza, jeno o Manfreda von Richthofena, znanego pilota myśliwskiego z czasów I wojny światowej. Jeden z jego braci nosił zresztą typowo świdnickie imię Bolko. Pamięć asa uczczono w Parku Sikorskiego w postaci ustawionej na skwerku repliki myśliwca Fokker Dr.I. Replika pod wieloma względami odbiega od oryginału (np. ma zasłonięty kokpit), ale gdyby była całkowicie realistyczna, to warunki atmosferyczne i wandale rozprawiliby się z nią szybciej niż Roy Brown.

Horrido!

W bloku ratuszowym mieści się Muzeum Dawnego Kupiectwa, dawniej Miar i Wag. Ekspozycja stała obejmuje rekonstrukcje apteki, sklepu kolonialnego, karczmy itp., a przede wszystkim rozmaite wagi i przyrządy miernicze.

Odważniki drobiowe z Azji Południowo-Wschodniej

Na piętrze znalazły się mniejsze ekspozycje. Jedna z nich przedstawia twórczość lokalnych malarzy.

W drugiej ponownie pojawił się Robert Kukla ze swoim postmodernistycznym malarstwem, m.in. serią obrazów przedstawiających postpeerelowskie murale w różnych miastach Dolnego Śląska, a także drugą, która zestawia estetykę socjalistyczną z kapitalistyczną.

W sali rajców miesci się makieta XVI-wiecznej Świdnicy, portrety rajców, ekspozycja rozmaitego rzemiosła oraz stare freski z Panem Jezusem.

Dysponując biletem muzealnym za 11 zł (zwykły kosztuje 8), mogłem wjechać na wieżę ratuszową – najpierw windą na drugie piętro, potem drugą windą na ósme. Można sobie wyjrzeć przez okno zza tarczy zegarowej, a następnie po schodach wyjść na taras widokowy na samej górze.

Z wieży rozpościera się festelny widok na Świdnicę (i otaczające góry). Daje to pojęcie o monumentalności katedry, natomiast Kościół Pokoju pozostaje niewidoczny spośród drzew.

Babilon dolnośląski

Zszedłem po schodach, zaglądając po drodze do ekspozycji na różnych piętrach, m.in. kolejna wystawa Kukli z portretami polskich reżyserów. W kasie muzeum kupiłem na pamiątkę dwa katalogi-albumy: Sztuka Świdnicy na tle dziejów z 2012 i Mundus mercatorius. Świat kupiecki czasów nowożytnych w miarach i dokumentach z 2005.

Zielona Baronessa

O 15:54 wróciliśmy szynobusem do Wrocławia. Tam czekało nas prawie półtory godziny przerwy, więc wyszliśmy na plac przed dworcem i zrobiliśmy spontaniczną sesję zdjęciową przy jednej ze sławetnych  ławeczek partiotycznych z konturem Polsky.


              



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz