piątek, 8 grudnia 2023

W śląskim Dwójmieście, czyli od Lutra do Reksia

 

Ostatnia większa latoś wyprawa przytrafiła mi się do Bielska-Białej, znanej też regionalnie jako Byłc-Bejł.



Miasto, leżące ongiś na terytorium dualistycznej monarchii habsburskiej, samo jest cokolwiek dualistyczne, co odzwierciedla fakt, że jako jedyne w Polszcze ma dwa używane równocześnie herby: jeden Bielska, drugi Białej.

Dawniej Bielsko zaliczano do Śląska i miało ono ludność w większości niemiecką. Biała, położona po drugiej stronie rzeki Białej, nazywała się Biała Krakowska, należała do Małopolski i zamieszkana była głównie przez Polaków. Do zjednoczenia doszło dopiero w roku 1951. Herby zostały dwa, chyba dlatego, że żaden z nich nie bardzo się kwalifikuje do zgrabnego podziału tarczy na dwie części.

Dworzec kolejowy znajduje się w Bielsku i można tam dość dogodnie dojechać z Katowic, a prawdę mówiąc, bywają i pociągi, które dojeżdżają z Warszawy. Po drodze, przejeżdżając przez Będzin, zauważyłem napis: „Każdy ziom zbiera złom”. Opodal dworca PKP, po drugiej stronie ulicy Warszawskiej, mieści się dworzec autobusowy, cokolwiek ostatnio podupadły.

Zatrzymaliśmy się w hotelu położonym w pewnym oddaleniu od centrum. W holu stał Polski Fiat 126p wczesnej serii. Okazało się, że hotel, dawniej znany jako „Magura”, budowano pierwotnie z myślą o akademiku robotniczym dla Fabryki Samochodów Małolitrażowych i miał się nazywać „Hotel Maluch”. Małe fiaty widnieją też na tabliczkach z numerami pokojów oraz na plakatach w pokojach.

Aby od dworców dotrzeć do centrum miasta, można iść Warszawską, przy której do wyhaczenia jest wiele ciekawych, lecz podniszczonych kamienic. Uwagę zwraca też Biuro Wystaw Artystycznych i sgraffito na elewacji Teatru Lalek "Banialuka".

W końcu dochodzimy do Placu Chrobrego. Stoi tam fontanna z kamiennymi bobasami, a wyżej wznosi się zamek Sułkowskich, mieszczący Muzeum Historyczne. Można też pójść na ciastko do kawiarni, np. „Mucha” (od Alfonsa, nie od owada).

Widok z Zamku na Warszawską w stronę dworca

W muzeum trafiliśmy na wystawę czasową przedstawiającą styk literatury i sztuk plastycznych – ilustracje książkowe, obrazy inspirowane poezją, portrety literatów, ekslibrisy. W tym wielka płaskorzeźba-portret Żeromskiego, którego można było wziąć za papieża (w końcu papież literatury polskiej!)

Jerzy Kossak, Ballada o rycerzu i śmierci, wg Mickiewicza

W korytarzu wisiały rozmaite portrety z czasów austriackich, a jeden to żywcem Trevor Philips.

A to nie Trevor, lecz Edward Schnack, mistrz kominiarski
i członek paramasońskiego stowarzyszenia nonsensu "Bilitia Schlaraffia"

Poza tym mieści się tam wystawa wnętrz i przedmiotów codziennych z różnych epok oraz chronologicznie sztuki, od średniowiecznych szopek, przez XVII-wieczne portrety flamandzkie, po współczesne. Trafił się jeden Witkac, parę Fałatów i Malczewski czy Bertold Piotr Oczko.

Jacek Malczewski, Portret mężczyzny z wiolonczelą

Była też wystawa nowszych artystów powiązanych z miastem, takich jak choćby Teresa i Lidia Sztwiertnia (pokrewieństwa nie ustaliłem).

Teresa Sztwiertnia, Demonstracja

Osobno wystawa o dziejach miasta i regionu – od prehistorycznych garnków i grotów, jakie się znajdą w każdym muzeum, po czasy PRL, stroje ludowe, przedmioty liturgiczne itp. W osobnej sali na parterze urządzono niewielką zbrojownię, która jednak nie wydawała mi się najciekawszą z ekspozycji. Przy kasie kupiłem dwie broszurki o zbiorach malarstwa.

Bronisław Krzysztof, Tors człowieka

Idąc od zamku w górę, natrafiam na bielski Rynek. Pośrodku stoi rozbudowana fontanna  z frasobliwym Posejdonem, a zza południowej pierzei wystaje wieża monumentalnej katedry św. Mikołaja.

Widelcem się czesał, rybą się podpierał

Jeżeli chodzi o katedrę, to jej fronton podobał mi się owszem, dzięki dużej ilości szczegółów.

W Starej Fabryce urządzono oddział muzeum poświęcony włókiennictwu. Można tam obejrzeć szereg starszych i nowszych maszyn włókienniczych, dokumenty i materiały reklamowe bielskich zakładów, materiały do nauki dla adeptów rzemiosła włókienniczego. W sali z maszynami kapelusiarskimi znajduje się półka z wyrobami do przymierzania, do tego trochę miejsca poświęcono innym gałęziom przemysłu w mieście – w tym kolejny mały fiat. Na koniec wyświetlili nam film o etapach powstawania tkaniny.

Flashbacki z Ziemi obiecanej?

W tym rejonie Polski napotyka się duże skupiska ewangelików, czego przejawem jest dzielnica znana jako Bielski Syjon. Znajduje się tam Plac Lutra z jedynym w Polsce jego pomnikiem. Obok wznosi się wyniosły kościół Zbawiciela oraz ewangelicka drukarnia Augustana. Wyskoczyłem też na moment na stary cmentarz protestancki, ale deszcz uniemożliwił mi dłuższą eksplorację.

Czy to kwiat, czy może kamień?

Część ulic przeznaczona jest dla ruchu pieszego. Należy do nich ul. Cechowa, gdzie zauważyłem m.in. dwie kawiarnie o tematyce potterowskiej i sklep z modą alternatywną.

Sex Magik - a gdzie Blood Sugar?

Cechową dochodzę do również deptakowej 11 Listopada. Przez most na Białej wiedzie ona Bielska do Białej i dalej w kierunku Placu Wojska Polskiego. Spośród tamtejszych budynków największe wrażenie robi secesyjna kamienica „Pod Żabami”. Ona to zapewne zainspirowała powstanie w ostatnich latach fontanny z rzeźbami żab.


W czasie poprzedniej swojej wizyty, w roku 2018, widziałem jeszcze na placu kultową budkę lodziarską „Eskimo”. Obecnie lodziarnia przeniosła się do lokalu w jednej z kamienic, ale budkę upamiętnia jej szyld.

Dziś vs. 2018

Na samym placu odbywa się od niedawna targ staroci w trzecią sobotę miesiąca. Spotkałem tam panią, u której regularnie ostatnio robiłem zakupy lalek porcelanowych na Faradaguła. Mówiła, że ma dla mnie coś odłożone, ale nie wzięła, bo nie spodziewała się mnie w Bielsku (ani ja jej). Sam kupiłem sobie parę używanych płyt. Jak zawsze, ktoś miał do sprzedania cytrę, ktoś inny szklaną rybę na telewizor. Był też sprzedawca naszywek policyjnych, m.in. z Nepalu, Pakistanu, Nigru, Ukrainy i Teksasu. Wśród książek znalazły się osławiona katolicka antyutopia Stanisława Krajskiego Narodziny Metanoi (zwane Narodzinami Metanolu) oraz szkoła na mandolinę pióra słynnego mandolinisty i kierownika orkiestr z lat 50., Edwarda Ciukszy.

Z Placu Wojska Polskiego prowadzi kilka dróg. Można iść dalej 11 Listopada, mijając Plac Wolności z kolejnymi ciekawymi kamienicami, a można przejść się równoległą z grubsza ulicą księdza Stojałowskiego (twórcy ruchu chrześcijańsko-społecznego, przez socjalistów przezywanego „księdzem Lampiarzem” lub „księdzem Rublarzem”, na co pokazywał im język)  można znaleźć mural z Ireną Sendlerową i Markiem Edelmanem, a także resztki dawnego muralu Bielskiej Fabryki Szczotek i Pędzli (Befaszczotu).

Jest i kamienica całkiem wdała, choć trochę zaniedbana

Spośród placów w Białej warto zwrócić też uwagę na plac Ratuszowy – z przyczyn oczywistych, bo z bialskiego ratusza też całkiem niezły torcik. Po drugiej stronie placu mieści się zabytkowa remiza strażacka, obecnie zaadaptowana na ośrodek pomocy społecznej.


Przeszedłszy mostkiem na bielską stronę (nieopodal długiego a wąskiego parku), podziwiam budownictwo modernistyczne, w tym charakterystyczny półokrągły blok, od mojej ostatniej wizyty gruntownie odnowiony. Przy ul. Bohaterów Warszawy mamy do czynienia z wyjątkowym nagromadzeniem tego typu architektury. Na jednym z parterowych parapetów jakaś pani karmiła czarno-białego, dość obfitego kiziaka. Przy jednej z klatek znalazłem tablicę upamiętniającą gen. Kustronia z 21 Dywizji Górskiej (na budynku, gdzie mieścił się do 1939 jej sztab – druga tablica, na jego rodzinnym domu, znajduje się na Warszawskiej), nieco dalej zaś sklep z ragtimowym szyldem „Bogdan Gil – producent węży tłocznych”.

Zielsko-Biała, oprócz Malucha, słynie między innymi z wytwórni filmów animowanych, na których wychowały się całe pokolenia Polaków i nie tylko (polskie dobranocki popularne bywały np. w Iranie!) Tradycję tę upamiętniają rzeźby. Na Placu Wojska Polskiego spotkać możemy tajemniczego Don Pedro z mypingiem oraz Smoka Wawelskiego i Bartoliniego Bartłomieja z samochodem (wykonała Lidia Sztwiertnia). Przy galerii handlowej znajdują się Bolec i Lolec. W parku po bielskiej stronie, koło ratusza, stoi łowca Pampalini z hipopotamem. Przy moście na 11 Listopada fontanny pilnuje Reksio, a obok siedzi na ławce jego twórca, Lechosław Marszałek.

Carrramba!

Spośród innych pomników warto zwrócić uwagę na pomnik Żwirki i Wigury, którzy zginęli niedaleko stąd, pod Cierlickiem po czeskiej stronie granicy. U szczytu ulicy zwanej słusznie Przechodem Schodowym syrenka upamiętnia wkład Bielska w odbudowę Warszawy. W parku nad Białą szukałem natomiast pomnika salamandry plamistej. Trochę mi to zajęło, bo salamandra z jakichś powodów trzymała cokół na głowie. Aluzja do tego, że one się chowają pod kamieniem?

Jeżeli chodzi o usługi, hasło „Społem to potęga” ucieleśnia potężny DH Klimczok, przez który przeszedłem w drodze na Plac Wojska. Zakupów nie robiłem, ale odnotowałem, że tabliczki nad poszczególnymi działami wykonane są fontem Ragtime. Z kolei przy Przechodzie Schodowym znajduje się sklep, na którego elewacji widnieje mapa placówek Społem w regionie.

Wyprawa była pouczająca jak zawsze, ale gdyby nie ulewne deszcze (zwłaszcza drugiego dnia), znalazłbym jeszcze coś do obejrzenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz