poniedziałek, 1 stycznia 2024

Podsumowanie ZOZE

 

Miniony rok był ciut lepszy niż parę poprzednich, chociaż nie zabrakło i smutnych momentów, takich jak utrata trojga członków Mazurskiego Stada. Źle się dzieje w Izraelu, źle się dzieje w Ukrainie, źle się dzieje z klimatem – ale za to przynajmniej paru nieciekawych ministrów poszło w ślad za ruskim korabiem, a Joanna Winifreda G. wydała drugi tom Niekrowiego weta.


Życie towarzyskie i zawodowe przebiegało zasadniczo bez zmian, pomijając, że pod koniec roku miałem silne nagromadzenie zleceń. Twórczość ludowa przeżyła pewne odrodzenie po zeszłorocznym kryzysie (chyciłem się nawet za teksty leżące odłogiem od paru lat), za to fotografuję bez opamiętania. Jeśli chodzi o niniejszego bloga, udało mi się wypuścić 30 notek, czyli tyle samo co w zeszłym roku.

Asystent Kreatywny

Kolejnym hobby stało się wertowanie starych roczników gazet i czasopism (sprzed co najmniej 30 lat, ale mój ulubiony okres to lata 60. i 70.), w których wyszukuję różne ciekawostki, ale dalej nie wykrystalizowała mi się formuła opisywania znalezisk na blogu.

Sztuczne inteligencje do generowania obrazków mnie wciągnęły, podobnie jak w zeszłym roku, ale staram się celowo tworzyć coś niedorzecznego, żeby się algorytm zbyt sprawnie nie uczył.

Dwa razy  NeuralBlender i dwa razy NightCafe

Statystykę książkową i płytową przedstawię w osobnych nociach, ale efekty ponownie przekroczyły oczekiwania. Jeśli chodzi o gry, to w dalszym ciągu pozostaję przy Elder Scrollsach. Najpierw był Oblivion, ale kiedy w połowie roku odzyskałem komputer po awarii, nie chciało mi się drugi raz instalować i powróciłem do Skyrim, którego już miałem załatwionego w serwisie Steam i wystarczyło się zalogować.

Harna wampirycia


Filmy oglądałem, jak w zeszłym roku, na międzynarodowym HBO Max i krajowym 35mm.online, natomiast od Netflicha zrobiłem sobie przerwę. Na filmy pełnometrażowe miałem za mało czasu, więc przede wszystkim oglądałem seriale. Zainteresowały mnie przede wszystkim Kroniki Times Square, The Last of Us, Rodzina Soprano, rumuńskie W cieniu i trzeci sezon Wojownika. Gdzieś tam przemknął południowoafrykański serial sensacyjny Tropiciele: jednostka tajnych służb, której grozi likwidacja ze względu na niedawną kompromitację, rozpracowuje organizację islamskich terrorystów w Kapsztadzie. Bohaterowie płynnie switchują z angielskiego na afrikaans, albo mówiąc po angielsku, używają afrykanerskich zapożyczeń – które w napisach są zastąpione wyrazami ogólnoangielskimi.

Shohreh Agdashloo jako Maryja w Pani Davis
i jako gwiazda kina irańskiego na festiwalu w Moskwie 1977
(z okładki "Filmu")

Jeśli już się zdarzyło coś pełnometrażowego, to odświeżyłem sobie cały ciąg filmów o Batmanie, zapoznałem się z twórczością Piotra Szulkina. 

Oswald "Pingwin" Cobblepot 
w interpretacji Danny'ego De Vito i Colina Farrella

Po wielu też latach obejrzałem całych Krzyżaców Forda (z angielskimi napisami). Zasadniczo film się nie zestarzał, chociaż „bezkrwawa rzeź” i inne efekty specjalne wyglądają dość ubogo z dzisiejszej perspektywy, a po zbrojach niekiedy widać, że plastykowe.

Wleciały również: Ewa chce spać, Łowca androidów,
Ucieczka z kina "Wolność"
oraz Popiół i diament

Prawie co miesiąc odwiedzałem pilnie giełdę staroci na Faradaguła. Ominęła mnie w lipcu i październiku, chociaż w tym drugim przypadku załapałem się w tym samym terminie na kiermasz w Bielsku-Białej. Kupowałem głównie płyty kompaktowe i lalki porcelanowe, ale też zrobiłem kilka zdjęć.

"Od widły do igły", jak mawiają w Cieszynie

 

Styczeń

W Nowy Rok było w Słubicach 18 stopni ciepła, u nas tylko 10, ale i tak za dużo. Dopiero 4 stycznia gorączka atmosferyczna spadła poniżej zera. Zanabyłem sobie narty, ale przez cały rok na nich nie jeździłem, bo nie było śniegu, a kiedy już raz w grudniu spadł, to nie miałem czasu jeździć. 

- Co to jest szopke?

Na działce napotkałem sąsiadów w postaci stada saren, które traktowały mnie z dużą ostrożnością.


Luty

W księgarniach zauważa się ostatnio nurt romansów historycznych w realiach II wojny światowej. Mają one wspólną cechę: na okładce widnieje kobieta stojąca tyłem i patrząca na samoloty. Poziom też reprezentują dość równomierny, czyli niski, jak twierdzi znajoma, która się tym bardziej jara. W połączeniu z drugim nurtem bezselerów – romansidłami polskich autorek pod angielskimi tytułami – świadczy to, że pokolenie autorek wattpadowych trafiło do wydawnictw, a publikacja tekstu w internetach nie dyskwalifikuje już prób wydania drukiem.

Pod koniec miesiąca wybrałem się do Opola. Mimo strug deszczu i nazwania mnie diabłem przez przypadkową osobę, wycieczka była całkiem udana.

Nikt nie spodziewa się opolskiej inkwizycji!

Ostatnio byłem w Opolu w roku 2008. Pomnik Bojowników o Polskość Śląska Opolskiego wtedy był czarny, a teraz go wyczyścili na biało. Moją uwagę zwrócił budynek Polskiego Radia Opole z płaskorzeźbami w portykach.


Główny cel wyprawy stanowiło jednak Muzeum Polskiej Piosenki przy sławnym amfiteatrze. Znajduje się tam wystawa multimedialna przedstawiająca dzieje polskiej muzyki popularnej ostatniego stulecia (można sobie posłuchać), przykłady sprzętu grającego, pianino Jerzego Petersburskiego, elementy odzieży scenicznej różnych artystów (np. czapka kapitańska Krawczyka, okulary Muńka i gorset Ostrowskiej). Na stojakach z winylami prezentują się takie albumy jak Malinowy król Urszuli, Szara maść Lombardu czy pierwsza Armiaprędzej je zobaczę w muzeum niż w sklepie płytowym! Podobnie zresztą kompakty Firebirds, Lombardu czy Miłości.

Urszula i Lombard mieli po jednej reedycji,
a "olimpijska" Budka w ogóle nie była wznawiana

Na piętrze w kulach muzycznych można obejrzeć archiwalne nagrania z festiwalu, na parterze są wytłumione budki, w których można se nagrać własny wokal do jednego z kilkudziesięciu utworów (żaden mi nie pasował). Do tego wystawa plakatów muzycznych Maxa Skorwidera. W cenie biletu można ponadto wejść do amfiteatru.

Zwiedziliśmy też Muzeum Ziemi Opolskiej. Kilka wystaw: porcelana (zwłaszcza Tułowice oraz projekty małżeństw Drostów i Kowalskich), archeologia Opolszczyzny, wystawy czasowe o opolskim przemyśle cementowym i o Związku Polaków w Niemczech.

Na wystawie malarstwa największe wrażenie robił obraz Franciszka Starowieyskiego „Becketowi chwała”, ogromny na całą ścianę – znałem go już prawie 30 lat temu z katalogu wystawy „Surrealiści polscy” w częstochowskim BWA. Poza tym – Witkacy, Tchórzewski, Axentowicz, Hofman, Boznańska i wielu innych.

Do tego wystawa etnograficzna, na której, oprócz zwykłych Ślązaków opolskich, sporo miejsca poświęcono repatriantom. Szczególnie podobały mi się słomiane „niedźwiedzie zapustne”.

Było zwyczajem ludowym na Opolszczyźnie
przebierać się w zapusty za niesporczaka

Na Wzgórzu Uniwersyteckim stoi grupa pomników. Do Osieckiej i Jerzego Grotowskiego, których widzieliśmy poprzednim razem, doszli Grechuta, Młynarski, Niemen, Przybora z Wasowskim, Jonasz Kofta. Nieco dalej, przy kościele, znajduje się pomnik pochowanego opodal Edmunda Osmańczyka, działacza opolskiej Polonii.

Kiedy było już ciemno, wypatrzyłem pomnik zdrajcy Władysława Opolczyka

Wystarczy ufundować jeden duży klasztor i już ludzie nie będą pamiętać,
że spiskowałeś z Krzyżakami przeciw królowi

 

Marzec

Marzec był okresem afer. Pierwszą wywołały doniesienia, że Jan Paweł II WIEDZIAŁ. Wiele osób zrobiło się rzułtych z wściekłości. Z kolei na fejzbukowej grupie „Książki historyczne”, po kolejnej pyskusji na tle światopoglądowym, doszło do przewrotu pałacowego na stanowisku moderatora. Początkowo sprawiało to dość groteskowe wrażenie, ale nowy mod, choć do tej pory nieznany, okazał się całkiem do rzeczy.

Przyśniło mi się zdanie „Put the last dog off the custard if you don’t mind”

 

Kwiecień

W kwietniu wybuchła zaś afera z pisarzem makabrystą, który ostatnio przerzucił się na opisywanie z lubością prawdziwych zbrodniarzy np. z Auschwitz. Pewien znany pisarz fantasy wytknął mu, że makabrysta brzydko się bawi. Sprawa rozbiegła się kręgami po internetach, a fanatycy makabrysty zaczęli wszystkich glanować, że ich racja jest najmojsza. Ostatnio o sprawie wypowiedziało się Muzeum Auschwitz i także przeżyło najazd fanatów, oskarżających, że próbuje się wylansować na plecach makabrysty.

W Częstochowej wyburzono tzw. szkieletora na rogu Kordeckiego i św. Barbary. Zaczęło go budować stowarzyszenie PAX pod koniec lat 80. z przeznaczeniem na luksusowy hotel (tzw. Dom Pielgrzyma II), a na początku kolejnej dekady przerwało pracę. Na mieście gadają, że grunt był zbyt luźny i fundamenty się zapadały, co zresztą było przyczyną rozbiórki kamienicy, która tam stała przedtem. Od tej pory przez 30 lat niewykończony budynek stał i straszył. Na deskach, którymi zabito wejścia, straszyły jeszcze napisy z czasów wyborów do sejmu w 1997.

Stan z 2020

Na przełomie kwietnia i maja wybrałem się do Ełku i Olecka, o czym już pisałem.

 

Maj

W maju złamał mi się komputer stacjonarny i musiałem pracować na bardzo graślawym laptopie. Odbyła się też koronacja Karola III Spaniela.

Lilac of Sense

Dość mototonne wieści z frontu ukraińskiego urozmaiciła informacja, że Rosjanie napadli Rosję: pododdział Legionu Wolności Rosji dokonywał dywersji w obwodzie biełgorodzkim i chwalił się tym w internetach.

A kultura tu podobno jest, świadczy o tym okazały gmach Bewuły...

 

Czerwiec

Czerwiec zacząłem mocnym akcentem w postaci spaceru po Warszawie w bardzo licznym towarzystwie przeciwko dziadostwu, słabej wątpliwości i upadkowi zasad. Atmosfera bardzo pozytywna, jedna pani z Poznania chciała dotknąć mojej brody.

Rasiejcy rozwalili zaporę w Nowej Kachowce, powodując monstrualną powódź Dniepru, którą już się nazywa największą w Europie katastrofą spowodowaną przez człowieka. Nie jest pewne, czy aktywnie ją wysadzili, czy spiętrzali wodę do momentu, aż tama nie wytrzymała, w każdym razie od pewnego momentu zaczęli zrzucać winę na Ukraińców. Okupacyjny mer Kachowki nagrał wypowiedź, w której informuje, że wsio normalno, a za jego plecami widać przez okno kompletnie zalany plac.

She's so dangerious!

Na blogu znanego nauczyciela chemii, specjalisty od Lema i Kopernika, rozegrał się flejm o cenach kartofli, najzabawniejszy od czasu sporu o mieszanie zupy śrubokrętem.

Po internecie krążyła wiadomość o nagłych zgonach kotów w całym kraju, która mocno mnie zestresowała, ale trudno było znaleźć jakiekolwiek wiarygodne informacje. Być może przyczyną była skażona partia mięsa – przypadki były zbyt rozsiane terytorialnie i dotyczyły przeważnie kotów domowych, nie wolno żyjących, żeby to mogła być typowa epidemia – ale sprawy nie wyjaśniono, bo organa państwowe nie były zainteresowane. Przedstawiciel rządowy miał wygłosić oświadczenie na temat tego problemu, ale sprowadzało się ono do powtarzania, że polski przemysł mięsny jest potężny i duży i nikt nie będzie nam bezkarnie i bezczelnie dy... Orła Białego. Po kilku tygodniach sprawa przeminęła sama z siebie, widać skażona partia się skończyła. Mówię oczywiście o partii mięsa, na tę drugą trzeba było jeszcze poczekać kilka miesięcy.

Cyklopka na suficie, czyli sztuka Jacka Sztuki

Pod koniec miesiąca rasiejski kondotier Pryhożyn zbuntował się przeciw Putina i ze swoimi „wagnerowcami” pomaszerował na Moskiew. Po jednodniowym marszu, dotarłszy już za Jelec, ogłosił, że zabiera grabki, bo swoje cele zrealizował. Trudno tu znaleźć  logikę; zachodni sympatycy Rosji twierdzą, że to był jakiś chitry mastierplan, ale ich teorie nie trzymają się kupy. W każdym razie, jak to zwykle bywa na Rosji, na zdrowie mu to nie wyszło.

Szkielet strażacki


Lipiec

W lipcu głównym wydarzeniem był wyjazd wakacyjny do Kętrzyna, opisany już wcześniej szczegółowo.


Sierpień

Sezon wyjazdowy w sierpniu skontynuowany został pobytem w Tarnowie z wyskokami do Zalipia i Bochni. Tymczasem w moim mieście odbył się Marsz Równości, w którym tradycyjnie wzięli udział ludzie księdza Natanka w perwersyjnych czerwonych pelerynach.

mgr Andrzej Niedźwiecki, Rydwan Jozuego, ready-made, 2023

W obrębie miasta zwiedziłem sobie cmentarz żydowski – dość rozległy, z dużą ilością nieźle zachowanych nagrobków, ale też bardzo zarośnięty.

Pewnego niedzielnego popołudnia miałem okazję oglądać koncert piosenki żołnierskiej w Giżycku. Edyta Górniak wykonywała Białe róże, jakaś obszerna kobita z wielkim patosem śpiewała Rozmaryna i coś tam jeszcze, inny fąfel beczał piosenkę z Jak rozpętałem II wojnę światową, jacyś szweje coś rapowali, a już Szara piechota pojawiła się w wersji hiphopolo. Pijmy wino, szwoleżerowie zaprezentowano w aranżu a la wczesny Krzysztof Krawczyk. Wszystko w na maksa kiczowatych, festiwalowych aranżacjach. Krótko mówiąc – zrobili Kołobrzeg z Giżycka!

Kajak Krzysztof spod Łodzi

Z inicjatywy mgr. Andrzeja Niedźwieckiego na działkę po wielu latach wróciły słoneczniki. Znalazł on także moje szorty z podstawówki, w które na upartego się nadal mieszczę.

Spirit of '94
W sierpniu w mieście przytrafiły się pewne plenerowe atrakcje muzyczne. Na Starym Rynku, w ramach festynu przedwyborczego Lewicy, występował niejaki Michał Wiśniewski. Z kolei przy jednej z pętli tramwajowych załapałem się też na koncert zespołu Enej. 

Głosuj na Lewicę i nigdy więcej już nikt nie powie sępie miłości

 

Wrzesień

Wybrałem się na z dawna planowaną wycieczkę na cmentarz św. Józefa na Rakowie (miałem odwiedzić też kościół – z fajnym Szatanem na witrażu – ale zapomniało mi się). Myślałem, że cmentarz będzie średniej wielkości, a tu prawie tak duży jak Kule, w dodatku na pagórkach… Oczywiście całego nie oblazłem, ale zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć. Nie udało mi się sfotografować z bliska portretów na najstarszym nagrobku (Katarzyna i Aleksander Jungowie, zm. 1919 i 1933), bo przy sąsiednim pracowali kamieniarze i jeden obrzucał drugiego nierządnicami za spatałaszenie roboty.


Październik

Październik ponownie zacząłem od epickiego spaceru po Warszawie w towarzystwie jeszcze liczniejszym niż poprzednio. Załapałem się nawet na selfie z jedną posłanką. Przy okazji zwiedziłem partie stolicy, których do tej pory nie znałem, w tym Halę Mirowską i Rondo Babki Radosława.

And the television man is crazy, says we're juvenile delinquent wrecks...

Po dwóch tygodniach poszedłem na wybory, które wypadły lepiej, niż się spodziewałem. Frekwencja 72% – dobra robota! Słabo potem spałem, bo po każdym przebudzeniu sprawdzałem, czy jest już late poll. Miał być w nocy, a pojawił się dopiero przed 8. Frekwencja przerosła wszelkie oczekiwania: w wielu miejscach zabrakło kart do głosowania, a w kilku trzeba było dostawić nową urnę. We Wrocławiu ostatnie osoby zagłosowały dopiero o 3 w nocy. Było też podobno jakieś referendum polegające głównie na „straszeniu Murzynami”. Nie wiem, nie skorzystałem.

W październiku rozpoczęły się też brutalne wydarzenia w Ziemi Świętej. Biorąc pod uwagę ostatnie 3000 lat historii tego regionu, uważam, że w Palestynie nie powinien mieszkać nikt.  

Zdjęcie niepowiązane

Zwiedziłem Muzeum Haliny Poświatowskiej urządzone w jej byłym domu na Jasnogórskiej, po którym oprowadza jej brat. Opowiadał szczegółowo o problemach kardiologicznych siostry i o tym, jak SB złośliwie złamało na pół płytę Janis Joplin w paczce z Ameryki, po czym odłożyło z powrotem do opakowania. Z wyświetlanego filmu dokumentalnego można się m.in. dowiedzieć, że pod koniec życia Poświatowska miała kolegium za kradzież ikony z cerkwi w Bieszczadach.

Nie jestem na bieżąco z polskim hiphopem, więc mgr Andrzej Niedźwiecki trochę mi zaktualizował wiedzę. Na topie jest podobno niejaki Avi Sycylijczyk, który wygląda jak woźny i rzeczywiście nim był, zanim został raperem.

W październiku odbyła się wycieczka do Byłc-Bejł, o której już pisałem.

Stonesi wydali nową płytę z premierowym materiałem, i to wysoko ocenianą – a żaden jej fragment mi się jakoś dotąd nie obił o uszy.

Spotkano również sąsiadkę

 

Listopad

W listopadzie tradycyjnie włóczyłem się po cmentarzach.

Poza tym wybrałem się na Mazury. Po drodze miałem przesiadkę na sławetnej stacji w Koluszkach.

Niewesoło było spotkać Stado w mocno zredukowanym składzie (w tym jednego psa, gdzie wcześniej były dwa), ale prawie każdy z kotów zaszczycił mnie mizianiem.

Wykonywałem różne prace gospodarcze, jako to: układałem brykiety opałowe, trzepałem dywan, aż ziemia pod trzepakiem stała się szara od kurzu, wyrąbywałem maczetą przejście do piwnicy i wynosiłem ze strychu workami zaschnięte odchody kun. Przebijałem też gwoździem na wylot kalendarz „zrywalny”, żeby dało się go zawiesić na sznurku.

Był tu ongiś niemiecki cmentarz

W telewizji pokazywali zaprzysiężenie nowego parlamentu. W Senacie siedzieli obok siebie sekatorzy Słoń i Pająk.

Na tropach Smętka

W drodze w obie strony zahaczyłem o Białystok. Zajrzałem do kilku antykwariatów i przeszedłem się ul. Piłsudskiego w poszukiwaniu ciekawych sgraffitów, których było tam całkiem sporo. Po drugiej stronie ulicy znajdował się słynny mural z dziewczynką podlewającą drzewo – tyle razu byłem w Białostoku, a nigdy go jeszcze nie widziałem. Na dyrekcji Lasów Państwowych wisi za to tablica upamiętniająca ministra, którego nie warto pamiętać.

Z Białostoku zrobiłem wycieczkę na cmentarz w Zabłudowie. Moją uwagę zwróciły krzyże w kształcie brzózek, epitafium osoby, która żyła 108 lat, nagrobek dwóch carskich marynarzy z łańcuchem i kotwicą, oraz dwa „groby-wyroby” z rozmaitej ceramiki i części samochodowych – czegoś podobnego nie widziałem nawet u Romów. 

W samym miasteczku uwagę zwracają kościoł i cerkiew po dwóch stronach rynku. Z trzeciej strony była drewniana synagoga, lecz nie przetrwała wojny.

Apostoli Piotr i Paweł, cerkiew widoczna po prawej

Przejeżdżałem też przez Suwałki. Tam widziałem dwa murale z Piłsudskim. Na jednym siedzi z żoną – na ścianie SP im. Aleksandry Piłsudskiej, która zresztą była z Suwałk. Drugi mural poświęcony jest powstaniu sejneńskiego. W parku przy muszli koncertowej licealiści (niektórzy w strojach historycznych typu kontusz) tańczyli poloneza.

Przekroczyłem most na Czarnej Hańczy, minąłem halę sportową oraz wielki budynek z neonem „Hotol” (sic!) i udałem się w stronę nowego budownictwa. 

W kociej kawiarni „Lord Kot” spożyłem obiad w postaci spaghettiego carbonara. Były cztery koty: Lutuś (syjamczuk, najbardziej przyjazny), Emmanuel (sfinks), Lilka (brytyjska długowłosa) i rudy miaukun, którego imienia nie pamiętam. Wszyscy poza Lilką bardzo się zainteresowali mną i moim bagażem, a Lutuś nawet dłuższą chwilę siedział mi na kolanach. Bawiłem się też z nim wędką, za którą skakał bardzo dynamicznie.

Na deptakowej ul. Chłodnej stoi ławeczka z pomnikiem bluesmana grającego na gitarze. Jest też aleja gwiazd suwalskiego festiwalu bluesowego. Nie byle towarzystwo: Eric Burdon, Jack Bruce, Ginger Baker, Mavis Staples, Glenn Hughes, Warren Haynes, Vanilla Fudge, Allman Betts Band (drugie pokolenie Allmanów), Joe Bonamassa - by wymienić tylko niektórych. W antykwariacie znalazłem dla siebie: Świat Rocannona Le Guin, antologię SF Rakietowe dzieci, opracowanie Antoniego Smuszkiewicza Zaczarowana gra. Zarys dziejów polskiej fantastyki naukowej, a do tego płytę grupy Gomez Bring It On - wszystko razem za 15,50.

 

Grudzień

W grudniu nastąpiła z dawna oczekiwana zmiana rządu Polskiej RP. Trudno nie czuć radości, obserwując, jak ludzie do tej pory przekonani, że im wszystko wolno, zderzają się z rzeczywistością. Co prawda członkowie odchodzącej ekipy próbowali rozmaitej obstrukcji i np. w ramach „pytań” po ekspozie Premiera Dwutygodniowego odstawili taki festiwal wazeliny, jakiego nie widziałem nawet na urodzinach żadnego proboszcza. Osobnym skandalem było zachowanie jednego z posłów, którego niekonwencjonalny sposób świętowania Chanuki sprawił, że od tej pory zamiast „wyciosać Andrzeja” mówię „wyciosać Grzegorza”.

Poza tym ważnym zdarzeniem grudniowym było wypatrzenie dzików.

Dzicy są!

Na Placu Biegańskiego w mieście Cz. tym razem oprócz choinki ustawiono potężny diabelski młyn. Komentatorzy oczywiście narzekają, że prezydent nie ma na co wydawać kasy. Zawsze tak narzekają, cokolwiek się w mieście dzieje.

Czegóż sobie życzę w nadchodzącym roku ZOZA? Po pierwsze, przeżyć. Po drugie, zarobić. Po trzecie, może nawet uda mi się skończyć jakiś projekt literacki. A może odwiedzę Zagłębie…

Puszcza chemtrailsy uchem


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz